The sound of Maryce's sobs caught her attention as she moved to her brother's side, patting Jace's shoulder. "Go to Clary." she said. Jace nodded and moved to his girlfriend's side. "Jace!" Clary shouted, letting out a sigh of relief. Simon Slowly stood up and stepped away, "I'll just be over there, I'll be right back." Clary nodded and turned But if she were honest, she was failing miserably. She opened her eyes and met Jace's golden gaze. His eyes burned and his mouth was locked into a deadly frown. Clary slid slowly down the dark haired boys body her eyes locked with jace's. His eyes ate her up across the distance and she burned brighter. Its been about 5 years that Clary Fray has hidden a secret from the world, one person in particular. Time is running out and she is about to embark on a road she's been avoiding. Her 4 year old twins, Sophia and JJ are the center of the mess and the identity of their famous father, which doesn't know of their existence, is being revealed, this Jonathan Christopher "Jace" Herondale is considered the best Shadowhunter of his generation and a hero of the Mortal and Dark wars. He is currently the co-head of the New York Institute, alongside his fiancée, Clary Fairchild. Jace was born to Stephen and Céline Herondale. While he was still in Céline's womb, Valentine Morgenstern constantly gave Céline doses of Ithuriel's blood to mix "Remember when I said I'd never seen an Angel? Well, I lied."I really wanted to show how much Jace and Clary both need eachother, and how even though Jace is Hi, my name is Natalia and I love to make these kind of videos/edits. hope u like it xxSong: photograph- Ed Sheeran . Jace Herondale uważany jest za najlepszego Nocnego Łowcę swojego pokolenia. Brał udział w Śmiertelnej Wojnie i Mrocznej Wojnie. Wspólnie z Clary Fairchild prowadzi Instytut w Nowym Jorku. Biografia[] Wczesne życie[] Jace był jedynym dzieckiem Stephena i Céline Herondale’ów. Gdy Céline była w ciąży z Jacem, Valentine Morgenstern stale dodawał do jej jedzenia krew Ithuriela, choć nie miała o tym pojęcia. Dzięki krwi anioła Jace różni się od innych Nocnych Łowców. Krótko po tym, gdy Valentine zabił ojca Jace’a, Céline popełniła samobójstwo, nadal nosząc syna w łonie. Zdesperowany i niemogący się pogodzić z upadkiem eksperymentu Morgenstern, postanowił zabrać dziecko z martwego ciała kobiety z pomocą Hodge’a Starkweathera – podobno Jace przeżył tylko z powodu krwi Ithuriela, płynącej w jego żyłach. Po upozorowaniu swojej śmierci, Valentine zabrał małego Jace’a i prawdziwego syna, Jonathana, do rezydencji Waylandów, gdzie oddzielnie wychowywał chłopców. Miał nadzieję, że oboje staną się wybitnymi wojownikami – jeden z krwią anioła, drugi –demona. Morgenstern przyjął tożsamość Michaela Waylanda, zatem Jace był wychowywany jako Jonathan Wayland. Dzieciństwo Jace’a było pełne surowości i przemocy, choć zdarzały się momenty, kiedy Valentine udawał kochającego ojca. Już od najmłodszych lat był trenowany na wojownika, wychowywany rygorystycznie, czasami bity. Ojciec wpoił mu mnóstwo własnych idei, z których potem trudno mu było zrezygnować. Raz Valentine podarował mu sokoła, by ten go wytrenował. Sokół miał zostać towarzyszem do polowań, jednak Jace nie był w stanie tak wytresować ptaka. Pokazując ujarzmione zwierzę ojcu, ten skręca mu kark, mówiąc, że sokół miał stać się posłuszny, a nie przyjacielem. Kiedy miał 10 lat, Valentine uświadomił sobie, że Jace jest zbyt wrażliwy i delikatny, by wykonać jego plany, dlatego musiał się go pozbyć. Znowu upozorował swoją śmierć, choć Jace był przekonany, iż to Michael Wayland zginął, a chłopiec miał być świadkiem tego wydarzenia. Ponownie osierocony został wysłany do Instytutu w Nowym Jorku. Od tego momentu był wychowywany z Lightwoodami, którzy o niego bardzo się troszczyli. Zaprzyjaźnił się z Alekiem, późniejszym parabatai, Izzy i Maxem. Przybrana matka, Maryse, nazywała go Jace, od pierwszych liter jego imion, przez co imię Jonathan odchodzi w niepamięć. Powrót Valentine'a[] Pewnej nocy trójka młodych Nocnych Łowców śledziła demona w klubie Pandemonium. Zabili go, a świadkiem zdarzenia była Przyziemna, Clary Fray. Jace opowiedział o całej sytuacji swojemu nauczycielowi, Hogde'owi, który kazał przyprowadzić ją do Instytutu. Wraz ze zniknięciem matki Clary, Jocelyn, pojawiły się pogłoski o rzekomym powrocie Valentine'a. Konklawe postanowiło pomóc dziewczynie w poszukiwaniu matki oraz zapewnić jej opiekę. Jace w porównaniu ze sceptycznie nastawionym rodzeństwem Lightwoodów chciał pomóc Clary. Podczas poszukiwania Jocelyn, relacje Clary i Jace'a uległy zmianie. Na początki nie przepadali za sobą - Clary uważała Jace'a za aroganckiego. Wszystko się zmieniło, gdy Jace dowiedział się o nadchodzących urodzinach Fray. Zabrał ją do oranżerii, gdzie opowiedział Clary o swoim dzieciństwie. To właśnie tam pierwszy raz się pocałowali. Jace odprowadził Clary do pokoju, jednak niespodziewanie znajdował się tam Simon Lewis, jej przyjaciel. Zraniony i urażony Jace ponownie zamknął się w sobie. Kiedy Clary odkryła sposób, w jaki może zdobyć Kielich Anioła, wyszła na jaw zdrada Hodge'a. Jace został przez niego znokautowany, a Starkweather skontaktował się z Valentinem dzięki rodowemu pierścieniowi Jace'a. W zamian za syna i Kielich, została zdjęta z niego ciążąca klątwa. W opuszczonym szpitalu Renwick Jace dowiedział się o więzi, jaka go łączy z Morgensternem. Omamiony przez domniemanego ojca, trzyma jego stronę. Gdy przybywa Clary, zostaje wyjawiony sekret - Jace i Clary są rodzeństwem. Chłopak zaczął wątpić w Valentine'a, kiedy ten walczył z Lukiem Garroway'em. Wierząc w kłamstwo Valentine'a, Jace był załamany faktem, że zakochał się we własnej siostrze. Z tego powodu zaczął się oddalać od osób, które kochał.[1] Wędrówka Jace'a[] Jace został wyrzucony z Instytutu, kiedy Maryse dowiedziała się prawdy o jego ojcu. Później został zaatakowany przez stado Luke'a z powodu jego obojętności, gdy stado poinformowało go o dziwnej śmierci jednego z młodszych wilkołaków. Luke przybył mu z pomocą i zawiadomił Clary, by przyszła. Jace opowiedział i o bezpodstawnym wyrzuceniu z domu, a Clary i Luke poszli zapytać Maryse, dlaczego to zrobiła. Maryse powiedziała, że starała się ochronić Jace'a przed Inkwizytorem, która chciała dowiedzieć się więcej o synu Valentine'a. Niemniej jednak Jace chciał zostać i stawić czoło Imogen Herondale, wierząc, że unikanie kłopotów pogorszy jego sytuację. Jednak przez lekceważące zachowanie Jace'a, Inkwizytor wtrąciła go do więzienia w Cichym Mieście. Będąc w celi usłyszał krzyk Cichego Brata, który był wywołany przez demona Agramona, kierowanego przez Valentine'a. Morgenstern wyznał, że musiał zabić Cichych Braci, by zabrać Miecz Anioła. Clary, Isabelle i Alec postanowili wyciągnąć Jace'a z Cichego Miasta. Niestety Inkwizytor była przekonana, że chłopak pomógł ojcu w kradzieży Miecza, jednak nie posiadając go, nie mogli stwierdzić, czy jest winny, czy nie. Po długich rozmowach pozwolili Jace'owi zostać w apartamencie Magnusa Bane'a, który został obarczony obowiązkiem pilnowania Nocnego Łowcy. Później, z powodu niewyjaśnionych morderstw różnych Podziemnych, Jace wraz z przyjaciółmi udał się do Jasnego Dworu. Clary, będąc oszukana przez faerie, zjadła ich jedzenie, a to oznaczało, że nie mogła opuścić Dworu. Mógł ją uwolnić tylko pocałunek, którego bardzo pragnęła. Pocałunek Simona nic nie dał. Gdy jednak Jace ją pocałował, urok został zdjęty. Rozgniewany Lewis opuścił grupę po powrocie do Central Parku. Po powrocie do Instytutu Jace i Clary zaczęli się kłócić. Jace twierdził, że nie widzi przeszkód, dlaczego nie mogliby być razem, natomiast Clary była obrzydzona romantycznymi uczuciami pomiędzy rodzeństwem. Niespodziewanie odwiedził ich Raphael Santiago, który przyniósł ze sobą zwłoki Simona. Chłopaka czekała śmierć lub przemiana w wampira. Zdecydowano się pochować go na żydowskim cmentarzu, by mógł odrodzić się jako wampir. Na wieść o zniknięciu Mai i planie Valentine'a na zamienieniu Miecza Anioła na jego demoniczny odpowiednik, Jace postanawia odwiedzić ojca na jego statku. Wracając, Inkwizytor, która go śledziła, zamknęła go w elektrycznej celi. Imogen powiedziała mu o planie zaszantażowania Valentine'a, by odzyskać Dary Anioła, poświęcając życie Jace'a. Później, dzięki pomocy Aleca, udało mu się uciec. Nocni Łowcy nie chcieli, by rytuał Valentine'a został pomyślnie zakończony. Zjawili się na jego statku i rozpoczęła się bitwa. Jace odnalazł tam Simona, który był martwy. Wiedząc, że Clary byłaby zrozpaczona, nakarmił go swoją krwią. Dołączając do pozostałych Nocnych Łowców, Jace spotkał Imogen, która go przeprosiła. Zapytała go o znamię w kształcie gwiazdy na jego ramieniu oraz próbowała mu coś wytłumaczyć, ale wściekły Jace nie chciał jej słuchać. Niespodziewanie został zaatakowany przez demona, jednak Inkwizytor uratowała go i powiedziała mu, że jego ojciec byłby z niego dumny. Jace był zaskoczony. Dopiero później dowiedział się, iż Imogen była jego babką. Po skończonej bitwie Jace obiecuje Clary, że od tego momentu będzie tylko jej bratem.[2] Śmiertelna Wojna[] Jace wraz z pozostałymi został wezwany do Alicante. Nie chciał, by Clary jechała wraz z pozostałymi do Idrisu, uważając to za zbyt niebezpieczne. Zdecydował poprosić Simona o pomoc, a ten z chęcią się zgodził. Gdy Lightwoodowie byli gotowi przejść przez Portal, zostali zaatakowani przez grupę Wyklętych. Przez chaos, który powstał, Jace był zmuszony zabrać ze sobą Simona, co było nielegalne, ponieważ potrzebowali zgody, by Podziemny mógł przekroczyć granice Alicante. W Idrisie spędził mnóstwo czasu z Aline Penhallow i jej kuzynem Sebastianem Verlakiem. Spokój zakończył się wraz z nieoczekiwanym pojawieniem się Clary. Jace bał się swoich uczuć względem Fray, więc stał się opryskliwy, a nawet winił ją za to. Sytuację wykorzystał Sebastian, który zbliżył się do Clary. Dziewczyna odkryła, że Biała Księga jest ukryta w posiadłości Waylandów i poprosiła Jace'a o pomoc. Tam odkryli Ithuriela, anioła, który przez długi czas był więziony w piwnicy przez Valentine'a. Zanim Clary go uwolniła, anioł pokazał im wspomnienia związane z Morgensternem, uwzględniając jego eksperymenty na obu dzieciach. Jace wierząc, że w jego żyłach płynie krew demona, był zdruzgotany. W tym samym czasie w Idrisie, Sebastian wtargnął do stolicy, łamiąc wszelkie zabezpieczenia i wprowadzając demoniczną armię Valentine'a. Rozpoczęła się wielka walka, podczas której Nocny Łowcy odbili Simona z więzienia Clave. W czasie akcji Jace dowiedział się o zamordowaniu swojego przybranego brata, Maxa. Obwiniając się, Jace postanowił odnaleźć Sebastiana i Valentine'a. Zanim odszedł, spędził prawdopodobnie ostatnią noc śpiąc u boku Clary i ostatecznie deklarując jej swoją miłość. Dzięki zaklęciu pozwalającemu śledzenie, odkrył jaskinię, w której odnalazł Morgensternów. Omawiali tam plany wezwania Razjela i zniszczenia wszystkich Podziemnych i Nocnych Łowców, nie będących im posłusznymi. Kiedy Valentine opuścił jaskinię, Sebastian wyczuł obecność Jace'a. Rozpoczęli walkę, w trakcie której Sebastian ujawnił swoją prawdziwą tożsamość oraz poinformował Jace'a, że jego ojcem był Stephen Herondale. Jace przegrywał walkę, gdy pojawiła się Isabelle. Została poważnie ranna, a Jace wykorzystał okazję i zabił Jonathana. Później odnalazł Valentine'a, który był gotowy wezwać Razjela i uciszył Clary za pomocą runy. Morgenstern był zszokowany wiadomością o zamordowaniu Sebastiana, jednak poza tym nie okazał żadnych innych emocji. Zanim Jace zdecydował się zabić rzekomego ojca, Valentine pchnął go nożem. Clary będąc świadkiem wydarzenia, zmieniła rytualne runy, co doprowadziło ją do zostania osobą wzywającą anioła. Razjel znając motywy Valentine'a, zabija go i spełnia życzenie Clary - przywraca Jace'a do życia. Po bitwie Jace opłakiwał śmierć Valentine'a. Następnie wszyscy świętowali zwycięstwo nad siłami Morgensterna, co ostatecznie stało się znane jako Śmiertelna Wojna. Jace i Clary mogli być razem.[3] Opętanie przez Lilith[] Minął miesiąc od wydarzeń Śmiertelnej Wojny. Jace zaczął trenować Clary na Nocnego Łowcę, beztrosko ciesząc się związkiem. Mimo wszystko pojawiły się sny, które zawsze kończyły się tak samo - zamordowaniem Clary. Jace obawiając się, że traci nad sobą kontrolę, zdecydował się unikać kontaktów z Fairchild. Większość czasu spędził chroniąc Simona i unikając Clary. Dziewczyna była coraz bardziej sfrustrowana zaistniałą sytuacją, tym bardziej, że Jace podejmował zbyt duże ryzyko. Niedługo po tym Jace nie będący w stanie tłumić swoich emocji, wyznał Clary swoje obawy i opowiedział o snach. Mając nadzieję pozbyć się koszmarów raz na zawsze, razem z innymi Nocnymi Łowcami udał się do Cichych Braci. Okazało się, że wraz ze śmiercią zniknęły rytualne zaklęcia rzucane na dzieci Łowców, które chronią je przed opętaniem przez demona. Postanowili zatrzymać Jace'a w cichym mieście, by przygotować się do ponownego odprawienia rytuału. Jednakże w nocy Jace śnił o swoim bracie Maxie. Max dał mu nóż, każąc mu się pociąc, by zostać uwolnionym od wpływu demona. Jace obudził się pod kontrolą Lilith. Opuścił Ciche Miasto i zjawił się na imprezie zaręczynowej Jocelyn. Tam, pod wpływem Lilith, narysował Clary runę, przez którą stała się bezwolna. Zaniósł ją na szczyt hotelu, gdzie Matka Demonów przygotowywała się do ożywienia Jonathana. Mimo to, razem z Clary i Simonem udało mu się pokonać Lilith. Gdy Jace został sam dokończył rytuał i obudził Sebastiana, który od tamtej pory miał mieć na niego wpływ.[4] Więź z Sebastianem[] Przez pewien czas miejsce pobytu Jace'a było nieznane, co martwiło jego przyjaciół i rodzinę. Clave postanowiło skupić się na wzmocnieniu zaklęć ochronnych, ponieważ rosła liczba demonów przenikających przez nie. Tymczasem Jace i Sebastian podróżowali po świecie, przygotowując się do wykonania planu Morgensterna. Jace odwiedził jednak Clary i poprosił, by do niego dołączyła. Dziewczyna rozważała jego propozycję, gdy Jocelyn zobaczyła Sebastiana, którego spłoszyła krzykiem. Ten zdążył jeszcze rzucić srebrnym sztyletem w Luke'a zanim zniknął z Jace'm. Tym samym ich sojusz został potwierdzony. Ostatecznie Clary dołączyła do nich, by odkryć, co łączy jej brata i chłopaka. Nie wiedziała, jak pomóc Jace'owi bez wzbudzania podejrzeń. Jednocześnie Jace cieszył się związkiem z Clary. W wyniku splotu wydarzeń, więź łącząca go z Sebastianem została naruszona i mógł wyjawić dziewczynie plany odnośnie Piekielnego Kielicha. Po przybyciu do Burren Sebastian, z Jace'm i Clary u boku, był gotowy do stworzenia armii Mrocznych Łowców. Na miejsce przybyło Clave z Nocnymi Łowcami i Simonem z mieczem Wspaniałym, który przekazał Clary. Fray przebiła nim Jace'a wierząc, że to go nie zabije, bo jest w nim więcej dobra niż zła. Objęły go płomienie, które zniszczyły połączenie z Sebastianem. Pozostali mieli wierzyć, że nie żyje. Serce Jace'a nadal biło, więc zabrano go do Instytutu, gdzie leczył go Brat Zachariasz. Gdy wreszcie mógł zobaczyć się z Clary, powiedział jej, że miecz wypełnił go niebiańskim ogniem, który będzie palił wszystko, czego dotknie. Cisi Bracia nie znali wcześniej takiego przypadku, nie powiedzieli więc Jace'owi, jak może go kontrolować.[5] Mroczna Wojna[] Jordan Kyle uczył Jace'a medytować, by mógł panować nad niebiańskim ogniem w jego żyłach. Martwiąc się o Aleca, który zerwał z Magnusem, postanowił odwiedzić czarownika i porozmawiać z nim. Przekonał się, że on również był nieszczęśliwy z tego powodu. Z powodu powtarzających się ataków armi Mrocznych na Instytuty, Nocni Łowcy mieli udać się na pilne spotkanie Rady w Idrisie. Tam po raz pierwszy spotkał rodzeństwo Blackthornów i Emmę Carstairs. Clave uzgodniło, że w walce z Sebastianem wykorzystają niebiański ogień, chociaż nie mieli pomysłu, jak wydobyć go z Jace'a. Clary i Jace udali się na nocny spacer po mieście, podczas którego udało im się pocałować. Jace stracił kontrolę nad ogniem i wypalił odciski dłoni na murze, o który się opierał. Następnego dnia udali się po nowy miecz dla Clary. Diana Wrayburn podarowała jej rodzinny miecz Morgensternów - Hesperosa. Podczas błogosławienia go w fontannie zobaczyli światła w wieżach demonów wzywające do walki. Mimo zakazu udali się przez Portal do Adamantowej Cytadeli, by pomóc w bitwie. Jace walczył z Sebastianem, który zranił go mieczem. Zaskoczony pojawieniem się niebiańskiego ognia, Morgensern uciekł ze swoją armią. Brat Zachariasz przybył, by go ulecz, lecz stanął w płomieniach. Sebastian porwał przedstawicieli Podziemnych oraz Jocelyn, jako zakładniczkę. Domagał się powrotu Jace'a i Clary. Dał Clave dwa dni na podjęcie decyzji. Emma podpowiedziała, że Sebastian trzyma więźniów w Edomie. Jace, Clary, Simon, Alec i Isabelle uciekli tunelami faerie. Tam udało się przenieść niebiański ogień z Jace'a do Hesperosa, którego Clary użyła do zranienia brata.[6] Zimny Pokój[] Jace został zaproszony jako gościnny wykładowca do Akademii Nocnych Łowców, gdzie trafił Simon z nadzieją na odzyskanie wspomnień po Wstąpieniu. Przy okazji jednego z wykładów spotkał tam swoją krewną, Tessę Gray.[7] Wkrótce potem Maryse Lightwood przestała pełnić funkcję szefowej Instytutu Nowojorskiego. Konklawe przegłosowało kandydaturę Clary i Jace'a, czyniąc z nich najmłodszych Nocnych Łowców na tym stanowisku. Podczas przyjęcia zaręczynowego Izzy i Simona, Jace poprosił Clary o rękę. Jej odpowiedź została przerwana przez Magnusa i Roberta, z którymi mieli udać się na misję do Los Angeles.[8] Osobowość[] Jace od zawsze uchodził za niezależnego i opanowanego; nauczono go, by nie okazywać emocji. Ma cięty dowcip i sarkastyczny sposób bycia. Do większości ludzi odnosi się lekceważąco i arogancko, przez co uważa się go za egoistę i zbyt pewnego siebie. Wierzy, że jest "najlepszym Nocnym Łowcą swojego pokolenia". Przewodzi innym w walce, czego uczył się przez całe życie. Czasami wykazuje sadystyczne zapędy, co wynika ze sposobu, w jaki wychowywał go Valentine. Mimo to wykazuje się dużą moralnością. Jest obowiązkowy i sprawiedliwy, potrafi poświęcić się dla sprawy. Bywa mściwy i okrutny tylko wtedy, gdy chroni swoich bliskich. Podobnie jak Lightwoodowie lub Valentine, zachowuje się wyniośle wobec Przyziemnych i Podziemnych, chociaż nie podziela skrajnych zachowań. Pod nonszalancką powłoką kryje się udręczona dusza wypełniona gniewem, który wyzwala z siebie w czasie walki. Wiedział, że Alec był w nim zakochany i otwarcie powiedział mu, że kocha go jak brata i nie może odwzajemnić uczuć swojego parabatai. Poradził mu wtedy, by spróbował z Magnusem, co świadczy o jego dobrej naturze, bowiem nie wyśmiewał się z uczuć Lightwooda Świadomy swej urody, wykorzystywał to do uwodzenia kobiet, zanim poznał Clary. Charyzma, wygląd i urok czyniły z niego flirciarza. Nauczony, że "kochać to niszczyć", nie pozwalał sobie na okazywanie uczuć - wyjątkiem byli Lightwoodowie. Swoje zachowanie zmienił po spotkaniu Clary. Pokochał ją szczerym uczuciem i starał chronić ze wszystkich sił, niejednokrotnie ryzykując dla niej swoje życie. Wygląd[] Ma złote, lekko kręcone włosy, długie rzęsy i mieniące się złotem oczy, co zawdzięcza eksperymentom z anielską krwią. Jest szczupły i muskularny. Jego ciało pokrywają blizny i runy. Jedyną skazą na niezwykłej urodzie jest ułamany ząb - Clay uważa to za dowód, że nie jest nieludzko perfekcyjny i doskonały. Jace dokonał pewnych obliczeń i odkrył, że urodził się w styczniu i jest pół roku starszy od Clary. Jest leworęczny. Z wyglądu przypomina swojego ojca, Stephena, natomiast oczy ma po matce, Céline. Na lewym ramieniu ma znamię w kształcie gwiazdy - występuje ono u wszystkich mężczyzn z rodziny Herondale. Umiejętności i zdolności[] Fizjologia Nefilim: Będąc Nocnym Łowcą Jace posiada fizyczne i osobowościowe predyspozycje, które zawdzięcza krwi Razjela i Znakom z Szarej Księgi. Dzięki anielskiej krwi może używać run, które pomagają w czasie walki i nadają wyjątkowych zdolności, takich jak wyjątkowa siła, szybkość, zwinność, wytrzymałość i koordynacja. Wzrok: Jak każdy Nocny Łowca potrafi przejrzeć magiczne iluzje i uroki. Runy: Anielska krew sprawia, że Nocni Łowcy mogą używać run bez żadnej obawy. Anielska broń: Posługując się serafickimi ostrzami przywołuje anielską moc, dzięki czemu walczy skuteczniej. Anielska krew: Wszyscy Nocni Łowcy mają w sobie odrobinę krwi anioła Razjela, lecz z powodu eksperymentu z podawaniem krwi Ithuriela jest ponadprzeciętnie uzdolniony w wielu dziedzinach. Więź parabatai: Więź z Alekiem Lightwoodem powoduje, że rysowane przez niego runy dają silniejszy efekt. Walka wręcz: Jace jest świetnie wyszkolony w walce z użyciem broni, jak i bez niej. Własność[] Rodzinny pierścień Morgensternów: Wychowywany przez Valentine'a otrzymał pierścień jako dziecko. Wierzył wtedy, że należał do rodziny Waylandów. Po odkryciu prawdy ofiarował go Clary Fray. Rodzinny pierścień Herondale'ów: Po przyjęciu rodzinnego nazwiska, otrzymał od Tessy Gray pierscień, który należał wcześniej do jej syna - Jamesa Herondale'a. Sztylety i miecze: Oprócz serafickich ostrzy, Jace używa w walce również miecze i sztylety. Sensor, stela, magiczne światło, serafickie ostrza. Relacje[] Romans[] Clary Fray Jest pierwszą i jedyną prawdziwą miłością Jace'a. Początkowo nie potrafili dogadać się ze sobą, lecz z czasem zaczęli dbać o był bardzo zazdrosny, najpierw o Simona, a następnie przez krótki czas o Sebastiana. Nawet, gdy wierzyli, że są rodzeństwem, ponieważ Valentine im to wmawiał i musieli walczyć z pokusą, ich uczucia były tym okresie miało miejsce kilka pocałunków. Gdy dowiedzieli się prawdy o pochodzeniu Jace'a, przeżyli kolejny koszmar - Herondale został zabity przez Valentine'a. Zrozpaczona Clary poprosiła anioła Razjela o zwrócenie życia ukochanemu. Po tym wydarzeniu mogli oficjalnie zacząć się spotykać, lecz kolejną próbą w ich związku było opętanie Herondale'a przez Lilith. Nawet kontrolowany przez Sebastiana, Jace starał się chronić Clary. Gdy otrzymał moc niebiańskiego ognia, okazuje się, że nie może dotykać ukochanej. Wreszcie moc go opuszcza i spędza wiele czasu nadrabiając stracony ze swoją partnerką. Przed spotkaniem Clary nigdy nie stworzył stałego związku. Isabelle była zdziwiona tym, jak szybko zauroczył się nową dziewczyną. Zauważyła, że z jej powodu zaczął zmieniać swoje zachowanie. Para wspólnie prowadzi Instytut w Nowym Jorku. Jace oświadczył się Clary, lecz nie zdążyła jeszcze dać mu odpowiedzi. Rodzina[] Lightwoodowie: Alec jest przybranym bratem, najlepszym przyjacielem i parabatai Jace'a. Lightwood był przekonany, że był w nim zakochany. Jace wyjawił, że wiedział o jego uczuciach, ale ich nie odwzajemnia. Isabelle jest okropną kucharką, z czego Jace często żartuje. Świetnie się razem dogadują, chociaż na początku miała trudności z zaakceptowaniem go w jej rodzinie. Max idealizował Jace'a i podziwiał go. Dostał od niego drewnianego żołnierzyka, z którym się nie rozstawał. Śmierć najmłodszego Lightwooda wstrząsnęła Jace'm - przysiągł, że go pomści. Maryse kochała go tak samo, jak swoje własne dzieci. Broniła go przed Clave w obawie przed utratą go. Roberta i Jace'a łączy relacja taka sama, jak Lightwooda z pozostałymi dziećmi - kocha go i troszczy się o niego, lecz zachowuje pewien dystans. Stephen Herondale: Nigdy nie poznał syna, lecz z pisanych listów wynika, że bardzo go kochał. Chciał, by syn postępował według własnych zasad i kochał tego, kogo chce. Imogen Herondale: Przekonana, że Jace był synem Valentine'a, nienawidziła go. Nie mogła pogodzić się z tym, że nawet tak okrutny człowiek, jak Morgenstern miał dziecko, kiedy jej własne nie żyło. Zmieniła się dopiero po zauważeniu znamienia typowego dla wszystkich Herondale'ów. Zmarła zanim wyjawiła mu prawdę. Przyjaciele[] Simon Lewis: Ich relacje nie były zbyt dobre, aczkolwiek starali się nawzajem utrzymywać przy życiu i czasami poświęcać się (jeżeli chodziło tu o Clary Fray). Na początku serii wręcz się nienawidzą, stopniowo zaczynają się przyjaźnić. Łączyła ich troska o Clary i uczucia do niej. Wrogowie[] Valentine Morgenstern: Wychowywał Jace'a w przekonaniu, że jest jego ojcem. Żywił do niego mieszane uczucia, lecz postanowił walczyć przeciwko niemu. Jace wstydzi i zarazem boi się rzeczy, których Valentine go nauczył przez te wszystkie lata. Po śmierci Morgensterna opłakiwał go, ponieważ był dla niego jedynym ojcem, jakiego znał. Sebastian Morgenstern: Relacja łącząca go z Jacem była dziwna i skomplikowana. Morgenstern zazdrościł mu na długo zanim się poznali, gdyż Valentine okazywał mu więcej troski i miłości, niż własnemu synowi. Po wskrzeszeniu Sebastiana, Jace był w stanie zrobić dla niego wszystko, czego zapragnął. Występowanie[] Miasto kości (pierwsze pojawienie się) Miasto popiołów Co kupić Nocnemu Łowcy, który ma wszystko (wspomniany) Miasto szkła Miasto upadłych aniołów Miasto zagubionych dusz Miasto niebiańskiego ognia Witamy w Akademii Nocnych Łowców Zaginiony Herondale (wspomniany) Demon z Whitechapel Nic prócz cieni (wspomniany) Książęta i rycerze bladzi (wspomniany) Gorycz w ustach Próba ognia Dla nocy i ciemności Aniołowie po dwakroć zstępujący Pani Noc Władca Cieni Królowa Mroku i Powietrza Etymologia[] Oficjalnie nie nadano mu imienia po urodzeniu się, więc znany jest jako Jace Herondale. 'Jace' jest przezwiskiem nadanym przez Maryse i pochodzi od pierwszych liter domniemanych imion - Jonathan Christopher. Posługiwał się kilkoma nazwiskami: Wayland, Mogenstern, Lightwood i obecnie Herondale. Jace jest zdrobnieniem od 'Jason', imienia pochodzącego z greki i będącego odmianą od 'Iason' (oznacza 'leczyć', 'gojenie'). Ciekawostki[] Jamie Campbell Bower jako Jace W filmie "Dary Anioła: Miasto Kości" w rolę Jace'a Lightwooda wcielił się Jamie Campbell Bower , a w serialu Dominic Sherwood. Jest leworęczny w książce, a w serialu praworęczny. Umie mówić po łacinie, grecku, włosku, francusku, rosyjsku i rumuńsku. Ulubioną potrawą jest wieprzowina mu shu oraz mango. Lubi chodzić boso, podobnie jak Clary i Isabelle. Nie znosi ogórków, bergamotki, herbaty Earl Grey i słodzonej kawy. Nigdy nie kłamie, co potwierdzili Alec i Isabelle, chyba że chodzi o bezpieczeństwo bliskich mu osób. Dużo czyta i potrafi cytować długie fragmenty stosownie do okazji. Podobnie jak jego przodkowie - Edmund i Will Herondale - nienawidzi kaczek. 'Lightwood' jest jego środkowym nazwiskiem. Jego rodowy pierścień będzie zawierał także wyryty symbol tej właśnie rodziny. Przypisy[] ↑ Miasto kości ↑ Miasto popiołów ↑ Miasto szkła ↑ Miasto upadłych aniołów ↑ Miasto zagubionych dusz ↑ Miasto niebiańskiego ognia ↑ Demon z Whitechapel ↑ Pani Noc Rozdział 23 Spokój to dla nas coś obcego "To znajduje się w Twoich ustach i w Twoim pocałunku jest w Twoim dotyku i Twoich palcach. I jest we wszystkich tych rzeczach i tamtych rzeczach, które składają się na to, kim jesteś. A Twoje oczy są zniewalające." One Direction "Irresisible" - Hey wszystkim. - rzucił Simon wchodząc do kuchni razem z Izzy - Widzę, że humor znów ci dopisuje. - zauważyła Maryse widząc uśmiech córki - I będzie dopisywać już do końca życia. - zaśmiała się chowając dłoń - Czemu chowasz rękę ? - zapytał Robert widząc jej grę i uśmiech chłopaka - Bo musimy wam o czymś powiedzieć. - Simon wyjął jej rękę i pokazał pierścień na palcu dziewczyny - A dokładniej o tym, że Izzy jest już zajęta. - Jesteśmy zaręczeni. - dodała i cmoknęła ukochanego - Zgodziłaś się ? Jakże się cieszę! Moja córka znalazła sobie fantastycznego narzeczonego. - Maryse podeszła do córki, która wstała i ją przytuliła - Gratuluje. - przytuliła Simona. - Moja córeczka już na pewno założy złotą suknię. - zaśmiał się Robert tuląc ją i jej narzeczonego - No chłopie, udało ci się to, co nie udało się hordzie innych. - Jace klepnął Simona i uśmiechnął się - Tak ci gratuluję. - Clary wpadła w ramiona Izzy - A bałaś się, że z tobą chce zerwać. - zaśmiała się rudowłosa - A ty i wy wszyscy o wszystkim wiedzieliście i o niczym nie powiedzieliście. - rzuciła z wyrzutem czarnowłosa - Miała być niespodzianka, siostra. - Jace uniósł dłonie w obronnym geście i zaśmiał się - Za to Simon bał się, że powiesz "nie". - Clary przytuliła przyjaciela i zaśmiała się gdy uśmiechnął się lekko - Byłabym najgłupszą dziewczyną na świecie. - rzuciła i wtuliła się w narzeczonego - Isabelle Lewis, nawet pasuje. - Tak właściwie, mam jeszcze jedną niespodziankę. - Simon puścił ją i spojrzał w jej oczy - Nie zmieniasz nazwiska. Ja to robię. - wytłumaczył, a ona powoli wypuściła powietrze z płuc - Jak to ? - zapytała po chwili - Lewis nie jest nazwiskiem Nefilim. Lightwood jest. A że nie zmieniałem nazwiska, spytałem Jii, czy mógłbym przyjąć żony. Zgodziła się i tak oto pewne wspaniałe nazwisko raczej nie przepadnie szybko. - Isabelle i Simon Lightwood. - powiedział z uśmiechem Robert - Może być kochanie, czy chciałabyś inaczej..... - nie skończył, bo Łowczyni pocałowała go w usta - Jest dobrze, tak jak będzie, bo z tobą. - rzuciła i usiadła do stołu Emocje opadły, gdy komórka Clary zadzwoniła. Wyjęła ją z kieszeni i odebrała wstając od stołu i podchodząc do ściany opierając o nią plecy. - Tak Luke ? - spytała Po sekundzie włączyła głośnomówiący i podeszła do stołu - Powiesz co się dzieje ? - spytała, a na jej twarzy i głosie widać było zmartwienie - Magnus jest u nas. - usłyszeli lekko zniekształcony głos wilkołaka - Jocelyn chciała ci inaczej powiedzieć, ale nie chcemy czekać i powiedzieć ci od razu. - Co się dzieje ? - zapytała znów lekko podnosząc głos - Nie wiem jak to ująć, ale.... - trzeszczenie w telefonie zagłuszyło jego głos - Luke nic nie słychać. Czy ty jesteś przy drodze ? Luke! - krzyknęła w końcu do telefonu - To przez magię Magnusa. - usłyszeli po chwili - Właśnie teleportował się do mieszkania. - Nie mów mi o nim tylko powiedz co się stało. - rzuciła w końcu siadając i podbierając ręką głowę - No cóż... Będziesz starszą siostrą. - powiedział w końcu likantrop Słysząc to niemal zastygła w bezruchu z oczami wlepionymi w telefon. Jace patrzył na nią. Simon w telefon tak jak Izzy. Maryse i Robert spojrzeli na siebie i znów na telefon. - Jocelyn jest w ciąży ? - zapytała Maryse widząc, że Clary nie zdoła się upewnić - Magnus to potwierdził kilka minut temu. Jocelyn jest w ciąży. - słyszeć było dumę wilkołaka, ale też i lekki lęk - Będziecie mieli dziecko. - powiedziała w końcu Clary z uśmiechem na twarzy - Na to wychodzi. - odparł wilkołak - Clary, to może być dla ciebie dziwna sytuacja, ale... - Dziwna ? - zapytała - Raczej wspaniała. Tyle lat marzyłeś o ślubie z mamą, a teraz będziesz z nią mieć dziecko, a ja młodsze rodzeństwo. Jak mama ? Luke chyba nie spodziewał się takiej reakcji. Nastąpiła cisza. - Sama ci powie. - usłyszeli końcu - Wy wszyscy jesteście uparci jak osły. - usłyszeli głos Jocelyn. Chyba mówiła do Luka - Clary, słonko, chciałam ci inaczej powiedzieć, niż przez telefon, ale pewna osoba uparta jak muł. - zaśmiała się lekko w telefonie, to samo zrobili zebrani w kuchni wiedząc, że to przez wilkołaka, który znalazł się koło żony i albo szepnął jej coś do ucha, albo po prostu był przy niej - Chciała ci to przekazać od razu. - Rozumiem. Jak się czujesz ? - Dobrze, choć gdy ta myśl przeszła mi przez głowę nie mogłam uwierzyć. Kiedy Luke zobaczył, że coś jest nie tak, od razu poprosił Magnusa o wizytę i już muszę uwierzyć, że jestem w ciąży. - To fantastycznie. - Clary uśmiechała się - Mamo, to może nie jedź z nami do Wenecji ? Pamiętasz ? To już jutro. - Ach, no tak. - kiedy to powiedziała, jej córka wyobraziła sobie jak klepie się po czole - Zapomniałam, ale jadę. Może od razu wypatrzymy coś dla ciebie ? - Nie. - rzuciła szybko - To dzień Amaty. Ja suknie będę wybierać w styczniu. - Już to wiesz ? - zapytała przez telefon obecna ciężarna - Tak. Tak się umówiłam. - To jutro się zobaczymy. - chyba chciała coś powiedzieć, ale przerwał jej śmiech - Luke nie da jej spokoju. - rzuciła Clary z uśmiechem - Będzie musiał. Jest w trzeciej ciąży. - zauważyła Maryse - Chodzi mi o jego nadopiekuńczość. - schowała telefon i zaniosła swoje naczynia do zmywarki - Już idziesz anielico ? - Jace szybko sprzątał swoje naczynia i wyszedł za nią Wszyscy się pouśmiechali. Teraz najczęściej tam gdzie była Clary był i Jace. Już nawet razem spali, a osobne sypialnie mieli tylko przez rzeczy. Lisiczka, którą Clary dostała również za nimi chodziła, choć czasami dawała im spokój, gdyż zasypiała w łóżku właścicielki. Następnego dnia Clary czekała w holu na Izzy. Siedziała na kanapie z Jace'em i po raz kolejny zastanawiali się nad propozycją Michaela. - Może zróbmy ślub u nich w rezydencji albo w naszej. - rzucił Jace - To decyzja. Chce im dziś powiedzieć. - siedziała na jego kolanach i po raz kolejny mówiła, że miejsce dla niej jest obojętne. Niestety Jace sądził tak samo mówiąc, że najważniejsza jest ceremonia i noc poślubna. - Nasza. - powiedział w końcu - Lepiej będę się czuł wiedząc, że za rogiem nie czai się horda wampirów. - A więc nasza. - oparła czoło o jego i musnęła jego wargi. Przypominało to dotyk motyla. - Clary, musimy już iść. - usłyszeli Izzy Niepośpiesznie zeszła z jego kolan. - Uważaj na siebie. - rzucił z uśmiechem wchodząc z nimi do windy - Idziemy na zakupy, nie na polowanie. - rzuciła jego siostra - Ona wszędzie wpadnie w kłopoty. - objął ją. Zapiął jej guziki od czarnego płaszcza i delikatnie włożył kaptur obszyty czarnym futrem. - Co racja, to racja. - rzuciła Łowczyni i wyszła z windy Wyszły na dwór. Wiał zimny wiatr. Pod kościół zajechała właśnie furgonetka Luka. Wilkołak wysiadł z niej i pomógł to zrobić Jocelyn. Według Clary nic się nie zmieniła. Była w czarnym płaszczu. Widać było czarne spodnie i również tego koloru kozaki. Wokół szyi miała biały szal. Na głowie miała kaptur obszyty również białym futerkiem. W ogóle nie widać było, że ta kobieta jest w trzeciej ciąży. "Ledwo pierwszy miesiąc." pomyślała. - Cześć mamo. - powiedziała wychodząc na przeciw i delikatnie ją przytulając. - Gratuluję. - Dziękuję. A teraz powiedz temu przewrażliwionemu wilkołakowi, że przy pierwszym miesiącu nie wymagam opieki jak osoba upośledzona. - wszyscy spojrzeli na Luka - Martwię się. - wzruszył ramionami - Bo nie wiem, czy powinnaś korzystać z Bramy w ciąży i to na tak daleki dystans. - Powiedz mu coś, bo... - Jocelyn spojrzała w jego oczy i od razu uśmiechnęła się łagodnie. Wtuliła się w niego i lekko ucałowała w polik - Wiem co robię. - powiedziała w końcu - Teraz jesteś w ciąży z wilkołakiem, nie z Nocnym Łowcą. - zaprzeczył jej mąż - Jaka jest różnica ? Przecież dziecko rodzi się Nefilim. - zaprzeczył Jace, który bez płaszcza stał w drzwiach - Ciąża niby jest trochę bardziej bolesna, ale jak na razie jest normalna. W dodatku donosiłam demona w moim dziecku, podczas powstania anioła, a półwilkołaka nie doniosę w normalniejszych warunkach ? - spojrzała na niego z wyrazem pytania na twarzy i w oczach - Ale teraz o początku jest nim. W dwóch poprzednich stawało się inne, a teraz się nie zmieni. - Luke starał się postawić na swoim wszystkimi sposobami - Gdybym cię teraz słuchała, leżałabym w łóżku i bardziej cierpiała niż myślisz, bo kręgosłup nie wytrzymał by obciążenia w postaci wód płodowych i samego dziecka. - odparła i opuściła jego ramiona - Clary otwórz Bramę, bo się spóźnimy, a mój kochany przewrażliwiony mąż pomimo moich protestów zabierze mnie do domu. Clary podeszła do muru. W kilka chwil powstała Brama. Jocelyn cmoknęła męża i podeszła do Bramy. Izzy również. Obie patrzyła jak Clary ogląda się za siebie. Uśmiechnęła się i podbiegła do Jace'a. Złapał ją i delikatnie podniósł złączając ich usta. - Idź. Napisz mi kiedy będziecie wracać to coś przygotuję. - szepnął opuszczając ją zimnymi ramionami - Idź pod koce. Przemarzłeś. - odpowiedziała i ruszyła ku Bramie. Uśmiechnął się gdy ją przeszły i zniknęły. We trzy wylądowały przed rezydencją wampirów. Było tu pięknie. Buki miały liście w różnych kolorach i już zaczynały zasypywać ścieżkę pomarańczowo-złoto-czerwonym dywanem z szeleszczących liści. Sam budynek wyglądał na zadbany, ale pusty. Nie zrażona Jocelyn weszła na ganek i zapukała kołatką w kształcie anioła. Otworzyła młoda wampirzyca ubrana w czarną suknię ozdobioną koronką i zapinaną pod szyją. Rękawy sukni były długie, z samej koronki, co pięknie kontrastowało z jej idealnie białą skórą. Jej blond włosy były rozpuszczone i swobodnie opadały na ramiona. Jej oczy były niebieskie i jakby blade. - Pani Jocelyn. - uśmiechnęła się nieznacznie i dygnęła. Przeniosła spojrzenie na Clary - Miło mi zobaczyć chrześnicę mojego pana w zdrowiu. - dygnęła jej - Witam panno Lighwood. - schyliła głowę patrząc na Izzy - Zapraszam. Córki mojej pani zaraz przyjdą do holu. - wpuściła je i wskazała kanapy na których usiadły - Za zgodą. - leciutko dygnęła i odeszła pełnym elegancji krokiem - Co to było ? - zapytała Izzy - Taka jest tu reguła. Wszystkie wampiry przyzwyczaiły się do rządów Michaela tak bardzo, że etykieta wniknęła im do zachowania. - odparła Jocelyn - Zaakceptowały takie rządy ? Nie wyobrażam sobie jak trudno było mu na początku. - Łatwiej niż myślisz. - usłyszała głos Amaty - Wiesz, wampiry lubią władzę, a że wraz z Michaelem do klanu przyszedł respekt innych wampirów i względna ochrona przed Nefilim. Szybko zapanował porządek taki, jaki jest do dziś. Szła koło Anastazji, Klary i Esme. Wszystkie wyglądały oszałamiająco. Najważniejsza dzisiejszego dnia Amata miała na sobie czarne leginsy i brzoskwiniową tunikę z czarnym połyskującym paskiem pod biustem. Na nadgarstku była dość gruba i mocna bransoleta koloru czarnego, a w uszach miała czarne kolczyki w kształcie skrzydeł. Na ramię miała zarzuconą białą torebkę. Czarne, pełne szpilki dopełniały stroju. Anastazja wyglądała delikatnie w ciemno kremowych spodniach i białej bluzce. Biżuteria była mniej delikatnym akcentem ubioru. Naszyjnik przypominał węża na szyi i Izzy pomyślała, że naprawdę tak jest, gdy zobaczyła złote zapięcie. Bransoletka był do zestawu : gruba, przypominała węża oplecionego na ręce. Jej szpiki również miała w tym samym guście : przypominające skórę węża. Torebka jednak była delikatna : kopertówka, ozdobiona pofałdowanym materiałem koloru kremowego. Klara szła w sukience koloru herbaty i czarnych balerinach. Jej jedyną biżuterią był długi naszyjnik ozdobiony różnymi kryształami i kamieniami w kolorach beżu i brązu. Esme szła w ubrana w odcieniach bieli, błękitu i szarości. Biała bluzka kontrastowała z szaro-błękitnym szalem wokół szyi. Ciemno błękitne spodnie wyglądały perfekcyjnie w kontraście do białych szpilek. Błękitne bransoletki ozdabiały nadgarstki i podkreślały jej niebieskie paznokcie. - To co ? Idziemy na zakupy ? - zapytała biorąc swój płaszcz Esme - Po to przyjechałyśmy. - zaśmiała się Izzy - Kto prowadzi ? - zapytała Anastazja - Na dwa samochody jedziemy, a ja prowadzę jeden. - odpowiedziała Klara bawiąc się kluczykami od samochodu z breloczkiem w postaci słońca połączonego z księżycem - Kto drugi ? - Jedziemy samochodami ? A nie brama czy coś w tym stylu ? - zapytała Izzy - No cóż kochana, nasz salon jest i dla Podziemnych panien młodych i Przyziemnych. - Anastazja wyjęła z miski klucze - Nawet nie wiesz ile dzięki temu potrafimy zarobić i ile pracowników możemy dzięki temu zatrudnić. Można powiedzieć, że rozwiązaliśmy w ten sposób bezrobocie w Podziemiu. - Całym ? - dopytała idąc za nią na zewnątrz - Zatrudniamy nawet wilkołaki. - rzuciła przez ramię - Jak się dzielimy ? - To może ja, Clary i Izzy z Klarą, a wy we trzy razem ? - zaproponowała Jocelyn - Dobrze. - rzuciła Anastazja Poszły razem za dom. Okazało się, że był za nim ogromny dziedziniec. Izzy zauważyła boksy dla ptaków, teraz otwarte i puste, plac zabaw dla dzieci z domkiem na drzewie, staw wokół, którego rozpościerał się romantyczny ogród z wierzbami płaczącym. Na uboczu stał długi parterowy budynek z wielkimi drzwiami i małymi oknami. Tam właśnie się skierowały. Anastazja otworzyła drzwi i zaprosiła ich gestem do środka. Okazało się, że była to wielka hala pełna samochodów i motorów. Izzy nie spodziewała się zobaczyć tak wielkiej różnorodności. Stały tam nowiutkie sportowe auta i motory, motocykle do motocrossa, samochody tak luksusowe, że aż biły po oczach pięknem. Stały też nieco starsze modele aut i motorów ale tak zachowane jakby nikt nimi nie jeździł. - Wow. Sporo aut. - skomentowała idąc za nimi koło rzędu połyskujących, wypolerowanych czterokołowych cacek - Mając kasę i możliwości skupujemy je. Klan też nimi jeździ, czasami. - odparła Esme. Łowczyni zobaczyła, jak spod auta, na desce z kołami wyjechał nie wampir, a wilkołak umazany olejem. Miał na sobie jeansowe spodnie na szelkach i popielatą bluzkę. Jego skóra była lekko opalona. Miał orzechowe włosy i zielone oczy. - Witam panie. - wstał i uśmiechnął się - Co do auta, wszystko z nim okey. Przegląd zaliczył na celujący. - popatrzył na czerwone sportowe auto i uśmiechnął się - Tak dbacie o auta, że przegląd to tylko na papierze musi przechodzić. - Miło to słyszeć Edwardzie. - powiedziała Esme z uśmiechem - Cieszę się, że tak szybko mogłeś przyjechać i jeszcze tu zrobić ten przegląd. - Nie ma sprawy dla stałych klientów. Powiem szczerze, że praca dla waszego klanu to już nie obowiązek, a przyjemność. - Dziękujemy. Idź do mojego ojca. On wypłaci ci należność. Jeszcze raz dziękujemy. - Esme patrzyła na auto - Zaraz pójdę, tylko się jeszcze wywoskuje i wypoleruje to cacko. Jutro przyjdę położyć lakier. Przy kole odprysł. - wskazał miejsce, gdzie lakier odpadł - Jesteś złotym mechanikiem. - skwitowała Esme i z uśmiechem odeszły do innych czarnych aut Izzy zauważyła na masce przytwierdzoną figurkę anielicy. Klara siadła za kółkiem. Jocelyn usiadała z przodu. Ona i Clary z tyłu. W drugim samochodzie na przodzie usiadła Amata, koło prowadzącej samochód Anastazji. Esme siadła z tyłu. Brunetka w ich samochodzie wyjęła komórkę i umieściła w plastikowej rączce, która trzymała go. Odebrała połączenie od Anastazji. - Jedziecie przodem ? - spytała odpalając auto - Okey. - usłyszały. Samochód obok ruszył i wyjechał z hali. Pojechały za nim. Izzy oparła się. Fotel w samochodzie był wyjątkowo wygodny i obity czarną skórą. Wyglądała przez okno. Dopiero teraz zrozumiała, że rezydencja wampirów była dwa, trzy kilometry oddalona od miasta. - A przy okazji, muszę wam o czymś powiedzieć. - Jocelyn zwróciła się do Klary i wampirzyc, które dalej były przy komórce - Co takiego ? - Klara spojrzała na nią i szybko znów odwróciła wzrok na drogę - Jestem w ciąży. - powiedziała delikatnie kładąc rękę na brzuchu - Zaczyna się drugi miesiąc. - Gratulacje. - usłyszały trzy wampirzyce przez telefon - Gratuluje. Jaki to szczęśliwy dzień dziś. - rzuciła Klara - Może powinnaś zostać w domu, a nie przyjeżdżać ? - Tak samo mówił Luke. - zaśmiała się - Jest dobrze. To będzie raczej moja najspokojniejsza ciąża. - Do trzech razy sztuka. - rzuciła Clary - Ciebie też pewnie będzie się to tyczyło. Jace już teraz mówi, że chce trójkę, czwórkę dzieci. - zauważyła Izzy - Raczej chodzi mu o sposób ich tworzenia. - zaśmiała się Amata w komórce - Nie tylko. - Clary patrzyła przez zaciemnione okno - Jemu nie tylko na tym zależy. On naprawdę chce być ojcem. - I pomyśleć, że wszystkie te zmiany przyszły z tobą. - Izzy spojrzała na nią - Gdyby nie ty to nawet przez myśl nie przeszła by mu myśl bycia ojcem, a poproszony o definicję dziecka pokazał by coś o rozmiarach dużego kota. - Możliwe. - rudowłosa uśmiechnęła się i wyjęła telefon z torebki - Jest niemożliwy. - podała z uśmiechem Izzy komórkę Łowczyni wzięła go i zobaczyła dwie wiadomości od Jace'a. Spojrzała na Clary. Skinęła głową. Otworzyła pierwszą. - Nie wpadłaś w kłopoty kochanie? XOXOX Jeśli nie wytrzymasz dzwoń, pójdę do Magnusa, otworzy mi Bramę i zabieram cię. - przeczytała uśmiechając się - Uwaga drugi SMS. Anielico, odpisz czy jesteś na miejscu, bo się martwię. A aaa i Perła też. Właśnie gryzie trampki, które Izzy kazała ci wyrzucić, a co schowałaś je w łazience. Poszły sznurówki. Moment... Nie martw się jednak. To buty Izzy. Masz zdjęcie. - Łowczyni spojrzała i oddała jej telefon. Faktycznie na zdjęciu były buty jej przyjaciółki - Zabije go. - warknęła - Daj mu spokój. Chce żebyśmy się spieszyły. - wzięła telefon i odpisała - Jesteśmy. - przerwała im Klara "Tam gdzie jest wola, jest i droga, z resztą przepiękna Każda noc ma swój dzień, jak magicznie Jeżeli jest miłość w tym życiu - nie ma żadnych przeszkód, których nie dałoby się pokonać"Clary przeszła przez Bramę i znalazła się w pokoju. Zasłony były zasłonięte więc dużo nie widziała. Obok pojawił się Jace. Klasnął w dłonie. Zapaliło się czerwone światło. Zobaczyła duże łóżko na przeciw. Po prawej stronie były drzwi. Po lewej ściana z zasłoniętymi oknami i drzwiami na balkon, jak sądziła. Odwróciła się. Za nią były drzwi. Odgadła, że to łazienka. W kącie stała duża szafa. W drugim koło drzwi balkonowych stał narożnik i stolik. - Witam na naszym miesiącu miodowym. - szepnął Jace podchodząc do jej włosy na ramię i zaczął całować ją po karku. Jego dłonie od razu zaczęły sunąć po jej tali dalej odzianej w suknię. - Jeśli odpowiesz mi na jego pytanie. Czy ty przed chwilą powąchałeś moje włosy ? - I skórę. - powiedział i wtulił głowę w jej szyję - Odpowiedziałem. Mogę zająć się twoją suknią, a potem tobą ?- Mhm. - mruknęła i uśmiechnęła się. Jace delikatnie ją uniósł. Położył delikatnie na łóżku i zaczął zdejmować biżuterię. Pomagała mu. Całusy zajęły jej uwagę. Całował tak jak nigdy z pewną dożą tęsknoty, podziwu, miłości i czegoś czego nie potrafiła zdefiniować. To było wspaniałe. Poczuła jak jego dłonie wślizgują się pod nią i bawią się jej gorsetem. Przekręcił się i położył ją na sobie. Zaczął rozwiązywać gorset całując ją. Przejechał językiem po jej wardze. Pocałował kącik ust. W końcu suknia się poddała i przejechał ręką po jej plecach zahaczając dłonią o zapięcie jej stanika. Clary oparła się rękami o łóżko lekko się unosząc. Jace zsunął suknię i nawet delikatnie rzucił ją na krzesło. Ich wargi zderzyły się w mocnym i dynamicznym pocałunku. Przypominało to wybuch supernowej. Koszula Jace'a wylądowała na ziemi. Zaśmiał się, gdy jej palce zaczęły tańczyć po jego piersi gładząc wszystkie mięśnie. Jęknął w jej usta, gdy spodnie znalazły się na podłodze. Znów był nad nią. Odsunął się i objął ją wzrokiem. Podziwiał jej zaczerwienione policzki, zielone pełne miłości oczy, szybko unoszącą się teraz pierś. Jej kręcone rude włosy były rozrzucone na poduszce. Był to tak piękny widok. - Kocham cię. - powiedział i wsunął dłonie pod nią - Też cię kocham. - wyszeptała. Jej głos był lekko zachrypnięty. - Pamiętasz co mi obiecałaś ? Jeśli chcesz się wycofać z takiej obietnicy powiedz. - Z tej, że dziś pierwszy seks bez zabezpieczenia ? - zapytała i uśmiechnęła się zadziornie - Nie, chyba, że ty się boisz. - Nie widzisz jak tego pragnę ? - zapytał i zaczął całować jej szyje. Usłyszał jej cichy jęk gdy opiął jej stanik. Górna część bielizny wylądowała na podłodze. Jace spojrzał na żonę zdejmując jej majtki. Uśmiechała się leciutko. Pozbyła się reszty odzieży męża. - Ktoś jest chętny. - rzucił Jace i uśmiechną się - Jak ty nie, to koniec. - warknęła i zasłoniła się kołdrą - Clary nie bądź taka. - wsunął głowę w jej włosy i zaczął całować ją po szyi, gdy poczuł jej śmiech. - Jaka ? Twoja ? - zapytała. Obróciła się w jego ramionach. Ich krocza się otarły powodując cichy jęk Jace'a. Spojrzał w jej oczy. Były tak piękne, że mógłby się w nich zanurzyć. Te cudowne zielone oczy. Przejechał dłonią wzdłuż jej kręgosłupa i ucałował ją w linię szczęki śledząc ją i naznaczając gęsto swoimi pocałunkami. Jej dłonie delikatnie przejechały po jego karku. Pocałowała go. Nie był to delikatny pocałunek, a gorący, namiętny, odważny. Jace cicho jęknął w jej usta. - Mówiłem ci, że jesteś niesamowita ? - zapytał i zaczął całować w miejscu na szyi, gdzie był wyczuwalny puls. Wiedziała, że jutro będzie miała tam pokaźną malinkę. - Nie przypominam sobie tego teraz. - odpowiedziała i cichuteńko jęknęła gdy znów się otarli - Więc mówię ci to teraz. Jesteś niesamowita. - szepnął gdy Clary wygięła się w łuk przez jego pieszczoty - Kocham cię. Jesteś niesamowity, mężu. - szepnęła i zadrżała gdy pocałował ją w znamię gwiazdy. Odpłaciła się tym samym. Poczuła go. Jęknęli razem. Wbiła paznokcie w jego plecy. Istniał tylko on. Nic innego. Jego wargi, włosy łaskoczące policzki, dłonie, nos, skóra, zapach, członek. Nie potrafiła powstrzymać się od cichych jęków. Wiła się z rozkoszy gdy czuła jak jego prącie porusza się w niej. Jace czuł jaką daje rozkosz żonie. Sama myśl, że Clary jest teraz jego żoną, z którą jest właśnie na miesiącu miodowym sprawiała drżenie jego ciała. Fala przyjemności jakiej nie doznał w całym życiu przeszła przez niego. Widział, że Clary głęboko oddycha między ich pocałunkami, które teraz ustały. Dyszenie było nie do ukrycia. Jace pomyślał, że jeszcze nigdy tak nie dyszał, ani że Clary tak nie dyszała. Opadł na plecy koło żony łapiąc łapczywie powietrze. Spojrzał na nią. Leżała naga, nie okryta kołdrą i patrzyła na niego. Miała zarumienione policzki i rozmydlone oczy. Uśmiechnęła się do niego leciutko i przymknęła oczy. Złapała oddech i przyturlała się do niego. Położyła się na jego piersi. Otulił ją ramieniem i przykrył kołdrą. - Jestem wykończony kochanie. - wyszeptał i ucałował ją w głowę. Spojrzał w sufit i postarał się uspokoić oddech. Clary nic nie odpowiedziała ani nic nie zrobiła. Zdziwiło go to. Spojrzał na nią. Spokojnie spała na jego piersi. - Usnęłaś jak niemowlę kochanie. - wyszeptał i sam zasnął. Clary zbudziły pocałunki. Czuła znajome wargi na swoim ramieniu, policzkach, czole. Otworzyła oczy i zobaczyła płynne złoto w spojrzeniu ukochanego męża. Uśmiechnęła się na wspomnieniu wczorajszego dnia i wieczoru. - Witaj kochanie. - powiedziała i pocałowała go - Jak się spało ? - Z tobą ? Fantastycznie. Jeszcze nigdy nie przeżyłem takiego seksu jak wczoraj. - Doprawdy ? - zaśmiała się - Mhm. - potwierdził ocierając się nosem o jej nosek - Wiesz, co ? Wczoraj powinniśmy byli pójść pod prysznic po kochaniu. Czujesz jakie jest prześcieradło ? - Czuję. - mruknęła ocierając się nogą o nie. Było lepkie. - Gdzie w ogóle jesteśmy ? - W Wenecji, w hotelu należącym do przyjaciela Magnusa. Służba pokojowa zajmie się prześcieradłem. - mruknął Zaczął całować ją po szyi, karku, dekolcie, gdy usłyszeli pukanie. Zakryli się dokładnie kołdrą. - Proszę. - powiedział Jace zachrypniętym głosem Do pokoju weszła ubrana w kremową sukienkę pokojówka. Pchała przed sobą wózek z tacą przykrytą srebrną pokrywą. Weszła i spojrzała na nich. Opuściła wzrok. - Służba pokojowa. Mam śniadanie dla państwa. - powiedziała i postawiła tacę na stoliku. Zdjęła pokrywę. Po pokoju rozniósł się zapach tostów, kawy i jajecznicy. Clary zobaczyła jeszcze na wózku dzbanek z sokiem i dwie wysokie szklanki, które kobieta postawiła na stoliku razem z miodem i dżemem wiśniowym. Dwa talerze, widelce, noże, kubki na kawę i dzbanek z kawą. - Mamy jeszcze jedną prośbę. Gdy pójdziemy na spacer, proszę wymienić naszą pościel. - powiedział Jace - Oczywiście. Czy coś z nią nie tak ? Była brudna lub niewygodna ? - zapytała - Poprosimy o taką samą, a jak pani będzie ją wymieniać dowie się dlaczego. - odparł i cmoknął Clary, która milczała i leżała na jego piersi wybudzając się. - Oczywiście. Kiedy państwo wychodzą ? - W recepcji to zgłosimy. Nie znamy jeszcze dokładnej godziny. - odpowiedział i spojrzał na nią nieco chłodno - Dobrze proszę pana. Jeszcze jedno : wracają państwo na obiad bądź kolację do naszej hotelowej restauracji ? Jeśli tak to mogą państwo zamówić posiłek do pokoju. - Dziękujemy za informacje, ale raczej zjemy w której z restauracji w Wenecji. - powiedział i odprowadził ją wzrokiem, Gdy wyszła pokręcił głową - Natrętna. - skomentował wstając. Podał żonie szlafrok i sam założył podobny. Clary wstała i spojrzała na niego. Jace podszedł do okna i rozsunął zasłony. Spojrzał na nią i uśmiechnął się. Nagle coś zauważył na podłodze i sięgnął po to. Łowczyni zauważyła, że były to jej białe koronkowe majtki. Jej mąż wziął je do ręki i przyjrzał się koronce. Po chwili złożył je, ale nie oddał je Clary, ani nie rzucił do łazienki do kosza na brudy, aby zostały uprane w hotelowej pralni. Po prostu włożył je do swojej torby. - Co robisz ? - zapytała siadając na narożniku i nalewając im soku pomarańczowego - Zabieram twoje majtki. Stanik ci zostawię, bo wyglądasz w nim seksownie. - powiedział i usiadł koło niej - Czemu je zabierasz ? - zapytała ze zdziwieniem - Na pamiątkę pierwszej nocy z tobą jako żoną. - wyszeptał jej do ucha i pocałował ją - Przeszkadza ci to ? - Nie. - odpowiedziała i pocałowała go. Jocelyn obudziła się z bólem brzucha. Zbudziła Luke'a. Wilkołak zadzwonił do Magnusa, potem do Michaela. Dziękował, że na szczęście byli w Instytucie. Robert, Maryse, Simon i Izzy poderwali się i od razu powiadomili Cichych Braci. Jocelyn krzyknęła z bólu i odkryła kołdrę. Wody płodowe już odeszły. Po kilku minutach zjawił się Magnus. Chyba chciał się zdenerwować, gdy zobaczył co się działo. Powiadomił Catarinę i poprosił wilkołaka o wyjście z pokoju, bo zapowiadał się trudny poród. Luke niechętnie wyszedł z pokoju i bił się z samym sobą. Zastanawiał się czy zadzwonić do Clary, czy nie dzwonić. Walkę rozstrzygnął wampir, który pojawił się szybko dzięki Portalowi w rezydencji. - Luke, wyślij jej SMS-a. - poradził - Napisz, że poród się zaczął i że jest pod opieką. Dopisz, by się nie martwiła i żeby nic nie kombinowała z wcześniejszym przyjazdem. Albo nie. Napisz to do Jace'a. Będzie lepiej. - poklepał go i poszedł do rodzącej Nocnej Łowczyni Luke napisał SMS i wysłał go po dłuższej chwili zawahania. Po chwili przyszedł Robert i przyniósł mu szklankę wody. Maryse była w środku i pomagała przyjaciółce. Clary siedziała właśnie przy stoliku na świeżym powietrzu, należącym do kawiarni. Piła kawę i czekała na Jace'a, który poszedł coś załatwić. Miał zaraz przyjść. Rudowłosa więc czekała. Czuła na sobie spojrzenia wielu mężczyzn. Kilkoro siedziało przy stoliku obok i patrzyło na nią. Podeszli po chwili. - Można się przysiąść piękna ? - zapytał brunet. Był dość modnie ubrany. - Nie. Czekam na kogoś. - powiedziała odstawiając filiżankę z kawą - Na kogo, jeśli można wiedzieć ? - kontynuował chłopak - Na męża. - odpowiedziała Clary. Grupa chłopaków roześmiała się - Na męża ? Fajna wymówka ślicznotko. A teraz powiedz mi prawdę. Na kogo czekasz ? - zapytał opanowawszy śmiech - Na mnie. - usłyszała głos swojego anioła - Widać, że nie mogę spuścić z oczu mojej kochanej żony. Szedł z uśmiechem. Podszedł do niej i pocałował na widoku zaskoczonych mężczyzn. - To twoja dziewczyna ? - zapytał brunet - Żona idioto. Od wczoraj żona. - rzucił Jace. Odsunął jej krzesło i wziął pod rękę. Clary szybko dopiła kawę i zostawiła napiwek, dla kelnerki, która szybko posprzątała i z uśmiechem zobaczyła napiwek. - Gdzie byłeś ? - zapytała Clary - Załatwiłem nam kolację w dobrej włoskiej restauracji. Oprócz tego przejażdżka gondolą. - powiedział i ucałował ją w skroń - A ty zaczynasz bawić się w Izzy ? - Co ? - zapytała zaskoczona - Łamiesz serca chłopakom. Mam dla ciebie jeszcze jedną wiadomość, ale się nie martw. - przystanęli - Twoja mama zaczęła rodzić. Luke mi napisał. Jest u niej Michael, Magnus i Catarina. - Może powinniśmy do niej pojechać ? - zapytała zmartwiona Clary i spojrzała mu w oczy - Luke to przewidział. Zadzwoniłem do niego. Powiedział, że nie powinniśmy sobie zaprzątać tym głowy. Po wszystkim przyśle mi wiadomość i wyśle fotki. - Czemu nie napisał do mnie ? - zapytała zamyślona Clary - Bo jakby to zrobił, to ty od razu byś chciała wyrwać nas z naszego miodowego miesiąca i nawet bym cię nie uspokoił. Oni cię kochają i chcą być odpoczęła. Choć pochodzimy chwilę i pójdziemy na obiad. - objął ją i poszli podziwiając Wenecję - Luke. - wampir wychylił głowę z ich sypialni. Za nim pojawił się Brat Enoch. Wszystko w porządku. Możesz iść do żony. Ceremonię omówimy w odpowiednim momencie. Dobrze zrobiliście zostając w Instytucie. Jutro przyjdę i porozmawiamy o ceremonii. - powiedział Brat i odszedł Luke cicho wszedł do pokoju. Zobaczył jak Maryse zabiera zakrwawione prześcieradło. Nowe już było na łóżku. "Pewnie Magnus za pomocą magii to zrobił." pomyślał wilkołak. Nocna Łowczyni trzymała na rękach kogoś owiniętego w biały kocyk. - Luke. - usłyszał szept żony - Hej kochanie. Jak się czujesz ? - Dobrze. - powiedziała i spojrzała na malutką istotkę owiniętą w kocyk - To nasz synek. - Synek. - wyszeptał Luke i delikatnie usiadł na łóżku. Spojrzał na maluszka. Spał. Jasne delikatne kosmyki włosów były na jego główce. Dłoń delikatnie zaciśniętą w piąstkę miał ułożoną na kocyku. Był śliczny i uroczy. - Chcesz go potrzymać ? - zapytała Jocelyn. Luke wiedział, że jest wyczerpana. Wyciągnął ręce. - Daj mi go. - powiedział. - Trzymaj jedną rękę pod główką. - poleciła - Tak ? - zapytał - Mhm. - potwierdziła - Nie sądziłam nigdy, że zobaczę cię z naszym dzieckiem na rękach. Nie spodziewałam się, że po Clary zajdę jeszcze w ciążę. - powiedziała i otarła łzę wzruszenia - Trzeba nadać mu imię. - przypomniała - Może Jonathan ? - zapytał - Mamy już Jonathana. - powiedziała i zamyśliła się - Może na drugie Jonathan, a na pierwsze ? - Granwille ? Po dziadku ? - zapytał i westchnął gdy Jocelyn pokręciła głową - To może Richard Jonathan Garroway ? - zapytał - Pasuje. - powiedziała i oparła się o poduszki - Wyślij Clary zdjęcie. - poleciła wyciągając ręce po syna - Już. - powiedział i zrobił telefonem zdjęcie. Wysłał je Clary i uśmiechnął się - Pójdę po jakieś jedzenie dla ciebie. A potem położysz się spać jak nasz - Dobrze. - powiedziała i pocałowała synka w czoło - Nasz synek. - wyszeptała - Nie mogę uwierzyć. - powiedział wilkołak wychodząc - Ja też. - powiedziała kładąc synka koło siebie - Jest taki drobny. Luke uśmiechnął się i cicho zamknął drzwi. Clary właśnie ubierała się na kolację, gdy usłyszała sygnał SMS. Spojrzała na Jace'a. Jej mąż wziął telefon i uśmiechnął się. Podszedł do niej i pokazał jej zdjęcie. Była na nim Jocelyn i malutkie niemowlę. Jej matka trzymała je i patrzyła na nie czule. Fotka była podpisana : "To twój braciszek Richard Jonathan Garroway. Czyż nie słodki ?" Roześmiała się i popatrzyła na zdjęcie. - Jaki malutki. - powiedziała - Kiedyś ty tez będziesz tak trzymać nasze dziecko. - Jace przytulił ją i spojrzał na nią spojrzeniem pełnym czułości. - Chciałbyś ? - Mieć z tobą dziecko ? Nawet nie wiesz jak bardzo. - To nie tylko przyjemność. To również obowiązki. Bierzesz na siebie obowiązek za nowe życie. Wychowanie dziecka to nie takie proste zadanie. - Wiem, ale... Chciałbym czuć, że mam swoją rodzinę. Szczęśliwą, bezpieczną i własną. - Masz ją. Mnie, Izzy, Alec'a... - Nie o to mi chodzi. - rzucił - Są moją rodziną, ale chcę mieć rodzinę za którą będę odpowiedzialny. Moją. - Ja nią jestem. - powiedziała Clary - A za jakiś czas nasza rodzina się powiększy. - pocałowała go i uśmiechnęła się styczeń 2012 - Widziałeś gdzieś Clary ? - zapytał Jace - Nie. A ty Izzy ? - Simon spojrzał na Łowcę, który pokręcił głową - Ostatnio Clary zachowuje się dziwnie. Unika mnie, nie chce powiedzieć o co chodzi i nie daje się całować nawet w łóżku. - Wasze życie seksualne to wasz problem, ale masz rację. Dziwnie się zachowuje. Myślisz, że coś się stało ? - Nie wiem. Ja nie mogę jej stracić. Ani jej, ani naszego uczucia. Ja to muszę jakoś uratować. - Co uratować ? - usłyszeli Luke'a. Wilkołak szedł korytarzem. Na rękach trzymał małego Richarda. Maluch miał już 7 miesięcy. Jego zielone oczy skrzyły się radością gdy zobaczył kogoś znajomego, nawet gdy widział swojego brata kilka tygodni po urodzeniu uśmiechał się. Jego brązowe dziecinne loczki miały identyczny kolor do włosów wilkołaka. Nos miał identyczny do Jocelyn. Zaczął się śmiać, gdy ich zobaczył. - Moje małżeństwo. Clary mnie unika i nie chce ze mną o tym rozmawiać. Dziś gdzieś pojechała i nic nie wiem, martwię się, nie wiem co robić. - rozłożył ręce i spojrzał na Luke'a - Ona jest w bibliotece z Jocelyn. Mówiła, że była w Wenecji u Michaela. Jace nie odpowiedział, tylko niemal pobiegł do biblioteki. Wpadł do niej lekko zdyszany. Zobaczył, że na fotelu siedziała Clary. Obok była jej matka. Izzy siedziała na podłodze na przeciwko nich. Jego żona popatrzyła na niego zdziwiona, a potem blado się uśmiechnęła. Izzy wstała i coś do niej szepnęła, tak samo jak Jocelyn i wyszły rzucając mu "Cześć Jace". Chłopak podszedł do żony i usiadł na podłodze. - Gdzie byłaś ? - zapytał bez krzty złości - W Wenecji u Michaela. - odpowiedziała patrząc na niego - Po co ? - Musiałam się upewnić. - odpowiedziała i westchnęła - I się upewniłam. - Clary co się dzieje. Powiedz mi. Proszę. - ujął ją za dłonie. Spojrzała na niego. - Zaczyna się drugi miesiąc. - powiedziała - Jestem w drugim miesiącu ciąży. Jace zamarł. Clary jest w ciąży. Jego żona jest w ciąży. Będą mieli dziecko. Ich dziecko. I przez to tak się zachowywała ? - Nosisz moje dziecko ? - zapytał nie wiedząc co powiedzieć - Tak. - szepnęła i łezka popłynęła jej po policzku - Jestem z tobą w ciąży. - Na Anioła, Clary. - usiadł obok i przytulił ją do siebie. Przesiadła się na jego kolana. Jace przytulił ją i pogładził po włosach. Drugą rękę położył na jej brzuchu i zaczął go delikatnie gładzić. Pocałował jej skroń i uśmiechnął się. - Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy. Będziemy mieli dziecko. Nie cieszysz się ? - Bałam się jak zareagujesz. - przyznała i uśmiechnęła się - Chciałeś mieć dziecko, ale nie miałam pojęcia jak zareagujesz gdy to będzie tak realne. - Kocham cię jeszcze bardziej, choć myślałem że to niemożliwe. Dasz mi dziecko. Powiększymy rodzinę. Jestem po prostu przeszczęśliwy. Dajesz mi tyle szczęścia aniele. - westchnął - Nie wierzę. Będę miał z tobą dziecko. Jesteś dla mnie za dobra dając mi taki skarb. - Ty też. W końcu sama bym nie zaszłą w ciążę. - zaśmiała się - Kocham cię. - Ja ciebie też. Będziemy mieli dziecko. Choć do nich. Clary wstała. Jace również i objął ją. Poszli szukać reszty. Jak się okazało byli w kuchni. Brakowało tylko Jocelyn i młodszego brata Clary. Izzy siedziała koło Simona i piła herbatę. - Gdzie mama ? - spytała Clary - Maluszkiem się zajmuje. - rzucił Luke - Coś się stało ? - Wyjaśniliśmy jedną sprawę. - powiedział Jace i uśmiechnął się kładąc dłonie na brzuchu Clary - Jestem w ciąży. Michael to potwierdził, a raczej jego przyjaciółka ze szpitala, czarownica. Zaczyna się drugi miesiąc. - powiedziała i uśmiechnęła się - Wygląda na to, że oprócz ojca zostaniesz dziadkiem Luke. - A zostaje wujkiem. - podsumował Simon - Ty i Izzy też. - rzucił Jace - Ciekawe jak Magnus będzie się czuł jako wujek. - mruknął chłopak i uśmiechnął się - I to będzie dopiero nowina. Jace Herondale będzie ojcem. - ucałował w ramię Clary i uśmiechnął się. - Spodziewaliście się ? - No ja się spodziewałam, że gdyby nie gumki to byś miał sporo dzieciaków. - rzuciła Izzy i uśmiechnęła się - Wiecie już kto będzie ojcem chrzestnym i mamą chrzestną ? - Nie bój się jeszcze nie, ale jak coś to ci powiemy. - odparł Jace i odsunął żonie krzesło - Zrobić ci herbaty zielonej ? - Jace, kobieta w ciąży nie powinna pić takich używek. - rzuciła Maryse i postawiła przed Clary szklankę soku jabłkowego - I nie możesz teraz chodzić na polowania. - dodała - Michael już mi mówił o tym. - rzuciła i napiła się soku - Będziesz musiał chodzić beze mnie. - Nie będę chodził wcale. - rzucił Jace i oparł ręce o oparcie jej krzesła - Nie opuszczę cię, żebyś się martwiła zamiast spać i w ogóle. Nie wiem, czy będziesz na siebie uważać i wolę być koło ciebie. - Powiedziałaś im ? - do kuchni weszła Jocelyn. Jej malutki synek roześmiał się widząc siostrę i wyciągnął rączki w jej stronę. Clary wstała i podeszłą do matki. był zachwycony gdy siostra wzięła go na ręce. Siadła na krześle i posadziła go na kolanach. Maluszek zaczął bawić się jej włosami, po czym zainteresował się dwoma pierścieniami Morgensternów. Wszyscy zobaczyli, że bardziej interesował się podniszczonym sygnetem starszego brata, niż starym Jace'a. - Clary, tak właściwie nigdy nie powiedziałaś skąd wzięłaś ten sygnet Jonathana. - zauważyła Izzy - Po prostu kiedyś pojechała do Idrisu. Odwiedziłam wtedy jezioro Lyn. Kiedy usiadłam na plaży. Wspominałam to co się wydarzyło i fala wyrzuciła sygnet. Od razu rozpoznałam sygnet Jonathana. Wzięłam go. - Myślisz, że to anioły specjalnie wyrzuciły pierścień ? Innego wyjaśnienia nie mam. - zauważył Luke - Pewnie tak. - potwierdziła Clary - Co ? Polubiłeś sygnet swojego brata ? - zapytała młodszego brata, który patrzył na sygnet jak na cud świata - Mamo, kiedy dorośnie powiesz mu o Valentinie i Sebastianie ? - Planuje mu o tym powiedzieć, ale chce byś ty i Jonathan stali się dla niego rodzeństwem. Nie chce by uważał się za innego, tylko dlatego że ma innego biologicznego ojca niż wy. - Tylko biologicznego. - zauważył Simon - W końcu i Clary, i Jonathan uważają za ojca Luke'a. - Sam nie wiem jak to się stało, że Clary stała się moją córką, a Jonathan synem. Po prostu tak się stało. - mruknął Luke przytulają lekko żonę - I dobrze. - zauważył Jace. - A wy powiecie swojemu dziecku o nich ? - zapytał Robert patrząc na małżeństwo Herondale - Powiemy. - powiedziała po chwili ciszy Clary - Nie wiem, czy to będzie dobry pomysł. Pomyśl. Dowie się, że jego matka przyczyniła się do śmierci ojca i brata. - Clary westchnęła to słysząc - Valentine nie był moim ojcem. - rzuciła - Przecież o tym wiesz. Szczerze ? Ze wszystkich trzech ojców jakich miałam w życiu : jeden fikcyjny, jeden prawdziwy i jeden biologiczny najlepszym był Luke, a potem fikcyjny. Najgorszym jakiego miałam był Valentine. A co do brata, zabiłam demona, tak jak ty. - uśmiechnęła się blado do brata - Powiemy naszemu dziecku prawdę. Nie chce by ktoś mu o tym powiedział i miał do nas żal. Nie popełnię błędu mamy. - Dobrze. - powiedział Jace i uśmiechnął się - Wiem jedno już teraz. I i nasze dziecko będzie z nas dumne. - westchnął - Już nie mogę się doczekać aż je przytulę. - Clary się zaśmiała - Jeszcze osiem miesięcy. Nasze dziecko przytulisz we wrześniu. - Jakoś wytrzymam. - powiedział i ucałował żonę - Z dzieckiem na rękach ci słodko. - przyznał Leżała w łóżku. Jace brał prysznic. Gdy tak leżała gładziła się po brzuchu. Wyszedł z łazienki. Uśmiechnął się. Położył się koło niej i odkrył ją kołdrę. Podciągnął jej koszulkę nocną do góry i ułożył głowę koło jej nagiego brzucha. Pocałował go kilka razy i zaczął gładzić ją po nim. - Kocham cię. Kocham nasze nienarodzone dziecko. - wyszeptał - Wiem. - wsunęła palce w jego włosy i zaczęła je przeczesywać - Zamierzasz tak spać ? - Nie wiem. - powiedział i poprawił jej koszulę i odkrył kołdrą - Jak myślisz ? - Jesteś nieprzewidywalny. Nie próbuje przewidzieć, ale sądzę że nie będziesz tak spać. - Będę spać jeszcze normalnie. Jak będzie większy, tak. - odpowiedział i przytulił do siebie żonę. Usnęli. ...i będzie ich jeszcze więcej, bo planuję II księgę. No kochani, już myśleliście, że skończę tą historię ? Niedoczekanie wasze. Ten blog to moja pasja i powód do dumy, a mam go kończyć ? W dodatku te wasze komentarze o tym bym nie kończyła, bo cytuję " Jak co najmniej raz na dzień nie wejdę na ten blog, to wariuje. Chyba zwariuje, jeśli zakończysz tego bloga." lub "No, kochana,co ja jeszcze mogę powiedzieć? Ave atque vale? Nie, to nie wypali. Tu pojawi się jeszcze Epilog a poza tym, jak mam nadzieję, to nie będzie ostateczne "Żegnaj". Prawda???" albo "Błagam nie kończ pisać. Błagam niech będzie księga II. Nie wytrzymam nie czytając twoich opowiadań nie rób nam tego i nie kończ pisać." No to do piątku i początku II księgi kochani :* Wasza Clarissa Adele Morgenstern. Clary weszła do domu, niosąc ciężką walizkę z ubraniami, które kupiła w Idrisie razem z mamą i Isabelle. -Kochanie, rozpakuj jeśli możesz torbę z tym , co dostaliśmy od Alice. Chcemy z Lukiem pójść zrobić zakupy. Masz coś przeciwko?-zapytała mama -Nie, idźcie. Ja potem zadzwonię do Izzy powiedzieć jej, że jestem już w domu-odpowiedziała Clary -Dobrze. Wrócimy za 2-3 godziny, bo sklep tutaj jest zamknięty. Pa! -Pa mamo! Pa Luke! Po wyjściu mamy i Luke'a, Clary zaczęła się rozpakowywać. W przysmakach od Alice, znalazła pyszny dżem z róży, który zjadła z bułki, po czym poszła spać. Obudził ją dzwonek domofonu. Clary wyszła w dość skąpej piżamie i otwarła drzwi. Zauważyła tam duże pudło, na którym widniało jej nazwisko i adres. Zaniosła je do pokoju i zauważyła siedzącego na jej łóżku Jace'a. -Stęskniłaś się za mną, Clarisso Morgenstern? W tym momencie Clary rzuciła się na niego i pocałowała. Jace przyciągnął ją do siebie i złapał w pasie. Najpierw ich pocałunki były delikatne i subtelne, po chwili natomiast stały się natarczywe i namiętne. Clary czuła ciepło i miękkość ust Jace'a. Błądziła rękami po jego twarzy, potem pieściła jego jak zwykle pięknie ułożone blond włosy, po czym zeszła na linię karku. Jace cały czas natomiast zdawał się byś spokojny, opanowany i trzymał ją za talię. W pewnym momencie Clary zaczęła zdejmować koszulkę Jace'a, a on zaczął całować ją po szyi i zanurzył swoje ręce pod jej koszulką, którą po chwili z niej zdarli. Kiedy mieli ściągnąć Jace'owi spodnie usłyszeli krzyk Jocelyn: -Clary! Jace! Co wy wyprawiacie?! Clary zanurzyła głowę w ramieniu Jace'a i zarumieniła się. -Nic, proszę pani. My tylko się witaliśmy-odparł spokojnie Jace, choć uśmiechając się szyderczo. -Tylko?! Czyli na przywitanie chcieliście zrobić ze mnie babcię?! -Ależ nie, skądże-znów odpowiedział spokojnie Jace -Clary, odezwij się! -Myślę mamo, że powinnam zamykać drzwi na klucz-odpowiedziała cicho Clary -Luke, dostanę z nimi szału!!! -Jocelyn, uspokój się. Są młodzi, niech się nacieszą sobą nawzajem. Ty nigdy nie byłaś młoda i szalona? -Ja chociaż nie dawałam się przyłapać mamie, w łóżku ze swoim chłopakiem. -Ale my, mamo, nie byliśmy w łóżku, tylko na łóżku, a poza tym do niczego nie doszło. Przecież jeszcze jesteśmy ubrani-odparła Clary Niestety-pomyśleli Jace i Clary w tym samy momencie. Jace złapał ją za rękę, czując że jest zawstydzona -No dobrze, ale na razie, proszę, wstrzymajcie się chwilę. A tak na marginesie. Clary, spałaś prawie 3 dni. -Co?! -krzyknęła Clary-Jak to?! -Zjadłaś cały słoik dżemu z dzikiej róży, a on działa dość usypiająco, bo dodana jest do niego melisa. -No nieźle, Clary. Jestem pod wrażeniem-uśmiechnął się Jace-Byłaś na haju i nawet nie powiedziałaś mi o tym?-po czym ją czule pocałował -Dobrze, kochani. Ja was zostawię tutaj samych, ale proszę, nie róbcie nic głupiego. -OK, Clary i zamknęła drzwi-Ale wpadka! -Nie, Clary. Wpadka to by była, gdybyś zaszła w niechcianą ciążę-powiedział Jace śmiejąc się-albo gdyby nas nakryła pod kołdrą, nagich-uśmiechnął się do Clary -Pocieszyłeś, naprawdę. -Wiem, to moja działka-wygiął leciutko kąciki ust do góry i przyciągnął Clary do siebie, mówiąc-Może zobaczymy co jest w tym pudełku?-i pocałował ją w szyję -Dobrze, ale najpierw się przebiorę. -Dla mnie nie musisz się przebierać, tak wyglądasz super-powiedział Jace, ukazując uzębienie w wielkim uśmiechu -Wiem, wiem. Ale jeśli mama lub Luke tu wrócą? -Coś wymyślimy Clary zeszła z łóżka i pomknęła do garderoby. Założyła zieloną koszulkę na ramiączkach i czarne, obcisłe spodnie, które kazała kupić jej Izzy. -I jak wyglądam teraz? Nadal ci się podobam? -Tak -Tylko tyle? Tak? Bez żadnego: pięknie? -Przepięknie. -O wiele lepiej. To opowiadaj teraz jak było w Idrisie beze mnie? -Nie chciałem tego powiedzieć, ale....było super! Poznałem tyle osób! -Fajne są tam dziewczyny? Ładne? -I to jak ładne! Poznałem Camille, która była przepiękna, ale dużo krążyło wokół niej plotek, więc nie próbowałem się z nią wiązać. Clary słuchała tego ledwo powstrzymując łzy. Jak on mógł mi coś takiego mówić?!-myślała-Czy on chce ze mną zerwać? -Ale potem poznałem Tashirę. Oh, to była dopiero piękność! Twarz nieskazitelna, lekko pomalowana, oczy szmaragdowe, usta koloru wiśni. Loki jakby jesienne, ciepło-brązowe....Nie łatwo było ją zdobyć, a jednak dałem sobie radę. Była szczęśliwa będąc ze mną, ale przypomniałem sobie, że czekasz na mnie, dlatego ją zostawiłem...-powiedział smutnym głosem Clary zaczęła płakać. Wyszła spod ramienia Jace;'a i zanurzyła twarz w poduszce. Po chwili wydusiła z siebie tylko jedno: -Wyjdź i nie wracaj tu nigdy więcej. Jace ze smutną miną i opuszczoną głową wyszedł przez okno. Wtedy rozległ się huk. Sposób odżywiania kobiety w ciąży wpływa na rozwój fizyczny maleństwa, a także na jego rozwój umysłowy. Dlatego właśnie w okresie ciąży należy wprowadzić w życie zasady diety, która w przyszłości zaprocentuje doskonałym stanem zdrowia dziecka. Oto propozycja szczegółowego jadłospisu dla kobiety w ciąży opracowana przez ekspertów programu "Zdrowie od pierwszych chwil". W okresie ciąży liczy się jakość, a nie ilość spożywanych posiłków. Spis treściPrzykładowe śniadania kobiety w ciąży (każde ok. 550 kcal)Propozycja drugich śniadań kobiety w ciąży (każde ok. 350 kcal)Czy w ciąży można pić kawę? Sprawdź!Przykładowe obiady kobiety w ciąży (każdy ok. 800 kcal)Propozycja podwieczorków kobiety w ciąży (każdy ok. 300 kcal)Kolacje kobiety w ciąży (każda ok. 400 kcal) W II i III trymestrze ciąży rośnie zapotrzebowanie kaloryczne. Kobieta potrzebuje około 2400 kcal dziennie. Zwiększenie kalorii nie oznacza jednak, że można sobie folgować bez ograniczeń. Eksperci Ogólnopolskiego Programu Edukacyjnego "Zdrowie od pierwszych chwil" opracowali jadłospis dla przyszłej mamy - przykładowe śniadania, obiady, podwieczorki i kolacje, które dostarczą niezbędną dawkę kalorii, a przede wszystkim składników odżywczych. Przykładowe śniadania kobiety w ciąży (każde ok. 550 kcal) Płatki owsiane na mleku z jabłkami, kanapki – 3 łyżki płatków owsianych, 1 szklanka mleka 1,5% tłuszczu, 1 jabłko (płatki owsiane ugotować na mleku, dodać utarte jabłko), 2 kromki chleba razowego, 2 łyżeczki masła roślinnego, 2 plasterki szynki wieprzowej gotowanej, 2 listki dowolnej sałaty, 4 rzodkiewki, gorzka herbata Twarożek na słodko z owocami, bułka z dyni– 3/4 kostki sera twarogowego chudego, 5 łyżek jogurt naturalnego, 1 średnie jabłko, 1 kiwi, 1 mandarynka, 5 – 6 kulek winogron lub 1 łyżka rodzynek, 1 łyżeczka fruktozy lub brązowego cukru, 2 kromki chleba żytniego razowego z soją i słonecznikiem, 2 łyżeczki margaryny, gorzka herbata Pasta rybna z tostami i surówką– 1 filet z dorsza bez skóry, 1 czubata łyżka włoszczyzny mrożonej, 1/2 łyżeczki majonezu, 1 łyżka szczypiorku, sól do smaku (włoszczyznę ugotować razem z rybą, rozdrobnić, dodać, majonez, szczypiorek i sól), 2 kromki chleba tostowego pełnoziarnistego, 2 łyżeczki margaryny, 5 - 7 liści sałaty (np. lodowej), 2 łyżki kiełków rzodkiewki, 1 łyżka kukurydzy konserwowej, gorzka herbata Propozycja drugich śniadań kobiety w ciąży (każde ok. 350 kcal) Pumpernikiel z twarożkiem - 1 opakowanie (150 g) serka twarogowego homogenizowanego, 2 rzodkiewki, 2 łyżki szczypiorku, pieprz i sól (wymieszać razem), 1 kromka pumpernikla, woda Sałatka z indyka i makaronu (przepis na 5 porcji)– 2 szklanki ugotowanego mięsa z piersi indyka bez skóry, 4 szklanki ugotowanego makaronu bezjajecznego z semoliny (np. muszelki), sos: 1/4 szklanki posiekanej zielonej i czerwonej papryki, 1/4 szklanki posiekanej cebuli (najlepiej dymki), 1 szklanka przepołowionych pomidorków koktajlowych, 1/3 szklanki jogurtu naturalnego, 1/3 szklanki maślanki 0,5%, 3 łyżki oliwy z oliwek, 1 łyżka soku z cytryny, pieprz, czosnek. Napój z gruszek z kiełkami pszenicy– 1,5 szklanki mleka 1,5% zmiksować z miąższem z 2 dużych gruszek i 1 łyżki kiełków pszenicy Czy w ciąży można pić kawę? Sprawdź! Kawa w ciąży. Zakazana czy nie? Przykładowe obiady kobiety w ciąży (każdy ok. 800 kcal) Zestaw 1: 1 talerz zupy jarzynowej ugotowanej na skrzydełku z kurczaka, zabielonej mlekiem i mąką z 2 łyżkami grzanek Boeuf Strogonow - 100 g chudej wołowiny, mąka do oprószenia mięsa, 2 łyżeczki oliwy z oliwek, 1 cebula, 1 łyżka koncentratu pomidorowego, natka pietruszki, pieprz i papryka w proszku 1/2 torebki ryżu brązowego po ugotowaniu Sałatka: kilka liści sałaty, 1/2 sztuki pomarańczy pokrojonej w kostkę, 1 łyżeczka soku z cytryny, 1 łyżeczka oliwy z oliwek kompot Zestaw 2: 1 talerz krupniku z kaszą jęczmienną ugotowany na wołowinie i zabielony mlekiem i mąką Filet z ryby (np. dorsz, mintaj) z ziołami, skropiony cytryną i oprószony mąką, upieczony Purre z ziemniaków – 1 ziemniak ugnieciony z 3 łyżkami mleka 1,5%, 1 łyżeczką masła śmietankowego i koperkiem Surówka z jabłka, marchewki, rodzynek, siekanych orzechów włoskich i sokiem z cytryny i 1 łyżeczką oliwy z oliwek Sok pomarańczowy- 1/2 szklanki i 1/2 szklanki wody Zestaw 3: 1 talerz zupy pomidorowej z makaronem gotowanej na kurczaku, zabielonej mlekiem 1,5% Pieczone udko z kurczaka (z wywaru do zupy) z dodatkiem 1 łyżeczki oliwy z oliwek, pieprzu i majeranku 2 średnie ziemniaki z koperkiem Surówka z czerwonej kapusty z oliwą z oliwek 1 jabłko Woda z kroplą naturalnego syropu owocowego Propozycja podwieczorków kobiety w ciąży (każdy ok. 300 kcal) Napój energetyczny – 1 szklanka opłukanych malin, 2 łyżki uprażonych orzechów (najlepiej nerkowca), 1 łyżeczka fruktozy lub brązowego cukru, 2 łyżki płatków owsianych, 1 średni banan. Wszystko dokładnie zmiksować z małym kubeczkiem jogurtu naturalnego. Melon nadziewany owocami – 1 kiwi, 1/2 banana, 1/2 brzoskwini, 10 truskawek. Owoce oczyścić i drobno pokroić. Przyprawić sokiem z cytryny wymieszanym z odrobiną fruktozy. Z 1/2 melona usunąć miąższ, pokroić go i wymieszać z owocami. Wszystko włożyć do wydrążonego melona. Do tego 1 mały jogurt naturalny, 2 łyżki płatków owsianych (można wymieszać z owocami lub zjeść osobno). Sałatka z marchwi i winogron – 2 duże marchewki pokroić w plasterki i poddusić na 1 łyżeczce oliwy z oliwek. Dodać trochę wody, pieprz i sól i dusić ok. 5 min. Wystudzić. 1 łyżeczkę soku z cytryny wymieszać z 1 łyżeczką oliwy z oliwek, solą, pieprzem i kminkiem, dodać do 20 kulek białych i ciemnych winogron oraz marchewki. Do tego 2 kromki chleba chrupkiego żytniego. Kolacje kobiety w ciąży (każda ok. 400 kcal) Omlet z zielonym groszkiem – 2 jajka, 2 łyżki mąki pszennej, 1 łyżka mleka 1,5% (jajka ubić do białości, dodać mąkę i mleko, oraz 1/4 puszki groszku konserwowanego bez zalewy, wymieszać. Usmażyć na 1 łyżeczce oliwy z oliwek. Podać z 1 szklanką kefiru naturalnego 2%. Kuskus z warzywami – 1/3 opakowania kaszy kuskus (100g) zalać wrzącą, osoloną wodą odstawić do napęcznienia, 1/2 papryki, 1 pomidor, 1/2 bakłażana lub cukinii (oczyszczone i rozdrobnione), 1 szklanka białej, posiekanej kapusty, 1/4 puszki konserwowanej fasoli czerwonej bez zalewy. Na patelni rozgrzać 2 łyżeczki oliwy z oliwek, poddusić paprykę, kapustę i fasolę, później dodać pomidora i bakłażana lub cukinię. Dusić jeszcze ok. 5 min. Doprawić solą i pieprzem, podawać z kaszą kuskus. Naleśniki ze szpinakiem – 1,5 łyżki mąki pszennej wymieszać z 1 łyżką płatków owsianych (instant), i 1/2 szklanki gazowanej wody. Wymieszać i odstawić na 20 min. Usmażyć naleśnik. 4 łyżki rozmrożonego szpinaku podsmażyć na 2 łyżeczkach oliwy z oliwek, dodać 2 łyżki śmietany 12%, sól i pieprz. Rozsmarować na naleśniku. Naleśnik posypać 1 łyżką sera żółtego. Zapiec. Inicjatorami akcji "Zdrowie od pierwszych chwil" są firma Żywiec Zdrój oraz portal patronami - Instytut Żywności i Żywienia oraz Polskie Towarzystwo Ginekologiczne. Akcję wspiera Fundacja Szczęśliwe Macierzyństwo. Ogólnopolski Program Edukacyjny "Zdrowie od pierwszych chwil"

jace i clary w ciąży