językowe można dalej podzielić na błędy systemowe (językowe) i błędy użycia, czyli stylistyczne. W obrębie błędów językowych mieszczą się błędy gramatyczne, leksykalne i fonetyczne. Rodzaje błędów systemowych. Błędy fleksyjne mogą polegać na: Błędy językowe świadczą o braku kultury. Powodują, że taka osoba jest postrzegana jako mniej bystra i inteligentna. Skrajnym przypadkiem „profanowania” języka są wulgaryzmy, które zaburzają komunikację językową, są wyrazem braku kontroli nad negatywnymi emocjami. Częstym błędem edytorskim, jaki zostaje popełniany w pracach dyplomowych (dokładnie opiszemy tego rodzaju błędy poniżej), jest nieodpowiednie stawianie spacji. Zaznaczamy, że spacji nie używamy przed znakami interpunkcji (muszą znaleźć się tuż za tymi znakami), a także po otwartym nawiasie ani przed jego zamknięciem. Aby to zapamiętać, warto w myślach każdorazowo dodać sobie słowo “dzień” do wyrażenia, które umieszczone jest w nim domyślnie. Wówczas wszystko staje się bardziej logiczne – w końcu to „5 dzień marca”, a nie „5 dzień marzec”. 8. „W cudzysłowiu”. Na koniec tzw. evergreen błędów językowych, czyli cudzysłów. Błędy ortograficzne są zaliczane do najczęściej popełnianych błędów przez Polaków i często dotyczą tych samych wyrazów! Najczęściej dotyczą one pisowni łącznej lub rozdzielnej grup wyrazowych (o czym przeczytasz w poniższym akapicie) oraz użycia liter i dwuznaków u/ó, ż/rz, h/ch. Podstawowymi zasadami jest między innymi Czyli co logopeda powinien wiedzieć o specyficznych trudnościach w czytaniu i pisaniu. Autor dr Anna Ziółkowska. Dodano ponad 3 lat temu. Artykuł nieredagcyjny. Autopromocja Autora. Dysleksja stanowi interesujący obszar badań w środowisku związanym naukowo z tą problematyką, ale i dla praktyków. Zagadnieniom związanym z dysleksją . Na zdj. kadr z filmu „Grinch: świąt nie będzie”, reż. Ron Howard A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają. Mikołaj Rej Możliwe, że niektórzy z Was lekcje języka polskiego wspominają z entuzjazmem godnym witającego Gwiazdkę Grincha, ale dziś właśnie porozmawiamy o języku. A konkretnie – o najczęściej popełnianych błędach językowych. Udało mi się zebrać ich blisko 30, z czego dzisiaj wrzucam pierwszą połowę (drugą zobaczycie w kolejnym wpisie). Enjoy! Najczęściej popełniane błędy językowe: jem pomarańcza Wbrew temu, co podpowiadają Ci kubki smakowe: nie. Jesz nie pomarańcza, a pomarańczę. Wiem, że to może zasiać w Tobie zwątpienie i obarczyć Cię frustracją przy kolejnej wizycie w osiedlowym sklepiku, ale tak właśnie sprawy się mają. Podobnie z winogronami. W mianowniku mamy winogrono, jemy więc winogrona. Nie: winogron. dobra renoma/zła renoma Dobre może być ciasto, a zła teściowa. Renoma już z definicji jest dobrą/pochlebną opinią o czymś lub o kimś, więc nie ma sensu jej dookreślać żadnym epitetem. najbardziej optymalny Optymalny to tyle, co najlepszy z możliwych (w określonych warunkach). Podobnie więc jak z renomą, nie można go w żaden sposób wartościować. spadać w dół, cofać do tyłu To się nazywa pleonazm, albo prościej: masło maślane. Nie da się spadać do góry ani cofać do przodu, więc poprawne formy to po prostu: spadać, cofać. Podobnie z akwenem wodnym (akwen już z definicji jest zbiornikiem wodnym). Albo z faktem autentycznym. Przecież gdyby nie był autentyczny, nie byłby faktem. siódmy październik Może dla niektórych będzie to zaskoczeniem, ale nie, dziś nie jest siódmy październik. Jest siódmy października. Miesiąc nie krowa i podlega odmianie. dwutysięczny czternasty Kolejna czasowa wpadka. Mówimy: rok dwutysięczny (2000), ale już: dwa tysiące czternasty (2014). Proszę zapamiętać, oswoić, pokochać. w dniu dzisiejszym Dzisiaj. Po prostu: dzisiaj. ilość mieszkańców Wszystko, co da się policzyć, obejmujemy słowem liczba. A zatem: liczba mieszkańców, liczba drzew, liczba ziarenek piasku. włanczam, poszłem Poprawne formy to: włączać, wyłączać, podłączać, odłączać, załączać. Oraz: poszedłem, wyszedłem, zaszedłem, odszedłem. Tu nie ma co tłumaczyć, amen. wziąść Poprawna forma: wziąć. Bez dyskusji. swetr Poprawna forma to oczywiście sweter. Wkładam sweter, kupiłem nowy sweter (byle nie na targu, bo skurczy się w praniu). adres zamieszkania Adres to nic innego, jak miejsce zamieszkania. Zatem poprawne formy to: adres lub miejsce zamieszkania. Nie ma formy pośredniej. ciężki orzech do zgryzienia Domyślam się, że ciężki orzech to też pewien problem, bo kto by go z ziemi podniósł, ale w tym przypadku poprawna forma to: twardy orzech do zgryzienia. Nie inaczej. przekonywujący, przekonywający, przekonujący Opcja numer jeden przez długi czas uważana była za niepoprawną. Na tyle się jednak upowszechniła, że wielu językoznawców zaczęło machać na nią ręką i nawet ci z poradni PWN uspokajają, że używanie jej obecnie to żaden błąd. Podobnie z wyrazami: oddziaływujący, oddziałujący, oddziaływający. Jeśli jednak cenicie sobie bezdyskusyjną poprawność, wybierajcie spośród dwóch ostatnich form. Będzie bezpieczniej. Internet, internet Wiem, że to może niektórych zaskoczyć, ale obie formy są już poprawne. Stare, wstrętne czasy, kiedy internet musiał być pisany dużą literą, mamy już za sobą. Wyraz ten na tyle nam spowszedniał, że i pisownia została przyjęta już bez patosu. No chyba, że chcecie uszanować boga internetu, to wtedy możecie pisać go po staremu (ja za dzieciaka Szatana pisałam dużą; trochę z szacunku, trochę ze strachu, a już na pewno: na wszelki wypadek). Kolejną piętnastkę zobaczyć możesz tu. Nie mamy tu na myśli konkretnych błędów gramatycznych czy dotyczących wymowy, gdyż nie skupiamy się na konkretnym języku obcym. Wymienione problemy, nieskuteczne techniki i przykłady niewłaściwego podejścia dotyczą nauki języków obcych w ujęciu ogólnym. Unikajmy ich, jeśli nie chcemy się zniechęcić i tracić czasu na nieefektywną naukę. 1. Niechęć do gramatyki Chyba każdy lektor czy nauczyciel języka słyszał stwierdzenia typu: „A po co mi gramatyka, ja chcę tylko mówić”. Owszem, istnieją pewne techniki reklamowane jako szybkie i skuteczne, a polegające głównie na powtarzaniu i uczeniu się na pamięć całych zdań, bez dokładnego zrozumienia, skąd wzięły się w nich pewne formy gramatyczne i do czego służą. Jednak taka strategia może się sprawdzić jedynie na krótką metę i jedynie na bardzo podstawowym poziomie, gdy niezbędne jest opanowanie zwrotów niezbędnych do przeżycia w obcym kraju. nd3000/ Z jednej strony automatyzm jest potrzebny, aby można było mówić płynnie bez zastanawiania się nad każdym słowem. Z drugiej – po pewnym czasie takie powtarzanie staje się nudne i monotonne, co wpływa na uczniów demotywująco. Poza tym prawdziwe życie nie składa się z gotowych scenariuszy z ograniczonym zestawem zdań i zwrotów, których możemy w nich użyć. Aby przejść na wyższy poziom zaawansowania, osiągnąć swobodę w posługiwaniu się językiem i stać się jego niezależnymi użytkownikami, musimy znać i rozumieć zasady, które umożliwią nam tworzenie nieskończonej liczby własnych zdań. W rzeczywistej konwersacji może też pojawić się wypowiedź, której na lekcji nie było – a jeśli nie wiemy, co znaczą jej poszczególne elementy i skąd się wzięły, po prostu jej nie zrozumiemy. Poza tym, wbrew częstemu przekonaniu, nie zawsze da się porozumieć z obcokrajowcem bez użycia poprawnej gramatyki – błędy mogą znacząco utrudniać komunikację i prowadzić do nieporozumień. 2. Dosłowne tłumaczenie z języka ojczystego Żaden język, absolutnie żaden nie jest całkowicie przetłumaczalny na inny. Dlatego technika (niestety bardzo powszechna) polegająca na układaniu sobie zdania w głowie i dosłownym tłumaczeniu go na inny język jest z góry skazana na niepowodzenie i prowadzi do licznych błędów. W tłumaczeniu chodzi o przekazanie znaczenia, a nie przenoszenie zwrotów czy zdań słowo w słowo z jednego języka na drugi. Poza tym regułą jest, że nasz zasób słownictwa i struktur gramatycznych w języku ojczystym jest znacznie większy niż w docelowym (nawet jeśli znamy go na poziomie zaawansowanym). Zawsze więc jest ryzyko, że wymyślimy zdanie zawierające coś, co w języku obcym bardzo trudno oddać albo po prostu jeszcze nie poznaliśmy form, które są do tego odpowiednie. Sztuka polega na tym, by komunikować się w sposób zrozumiały używając tego, co już znamy, a nie porywać się na zdania na poziomie rodowitego użytkownika języka. Z tego samego powodu nie ma sensu szukanie na siłę analogii między dwoma językami. Nawet jeśli funkcjonują w nich podobne wyrażenia czy struktury gramatyczne, nigdy nie będą one identyczne. Zawsze znajdzie się jakiś kontekst, w którym nie będą one wzajemnie przetłumaczalne. 3. Niesystematyczność i nieregularność Jedna z podstawowych zasad brzmi – lepiej częściej, a mniej niż w dużych dawkach z długimi przerwami pomiędzy. Niestety, języka nie da się uczyć zrywami. Jeśli nawet przez dwa tygodnie czy miesiąc będziemy poświęcali na naukę po kilka godzin dziennie, na nic się to nie zda, jeśli potem zrobimy kilkumiesięczną przerwę. Zapomnimy znaczną część tego, czego się nauczyliśmy i potem trzeba będzie tracić sporo czasu na powtarzanie i przypominanie. Nie mówiąc o tym, że bombardowanie umysłu taką ilością informacji naraz jest nieefektywne, gdyż części i tak nie zapamiętamy, a część będzie nam się mylić. Natomiast jeśli uczymy się regularnie, w odstępach najwyżej kilkudniowych, niewiele zapomnimy do następnej lekcji i wystarczą tylko krótkie powtórki. Poza tym po długiej przerwie, gdy wypadniemy z rytmu, trudniej jest się zmobilizować. 4. Niecierpliwość Za zniecierpliwienie osób uczących się i ich nierealistyczne oczekiwania co do efektów częściowo ponoszą winę reklamy rzekomo cudownych technik nauczania, które mają gwarantować opanowanie języka cztery razy szybciej albo w absurdalnie krótkim czasie, np. w ciągu trzech miesięcy. Nie oszukujmy się, cudów nie ma. Dlatego nie zrażajmy się, jeśli po kilku miesiącach czy nawet kilku latach popełniamy błędy. Nauka wymaga czasu, więc należy się uzbroić w cierpliwość – i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć! 5. Wyrwanie z kontekstu Aby móc rzeczywiście używać tego, czego się uczymy, nie możemy przyswajać samych słów, zwrotów i regułek w oderwaniu od sytuacji, w których można je zastosować. Dlatego nie wystarczy nam umiejętność wyrecytowania na pamięć, w jakich kontekstach stosuje się np. angielski czas Present Continuous. Powinniśmy go ćwiczyć w konkretnych wypowiedziach dotyczących sytuacji odbywających się na bieżąco oraz pewnych, określonych planów na przyszłość. Innym, dość częstym problemem jest wyrwanie języka z szerszego kontekstu kulturowego. Powinniśmy zwrócić uwagę, jak pewne słowa czy formy odzwierciedlają sposób myślenia użytkowników języka. Warto też zwrócić uwagę na to, jak być uprzejmym w danym języku i czego unikać, bo jest uważane za niegrzeczne, nawet jeśli w naszym języku ojczystym jest całkowicie normalne. W przeciwnym razie, nawet mino niezłej znajomości języka i płynności komunikacyjnej, można popełnić gafę i narazić się na krępujące sytuacje. Dlatego warto nie ograniczać nauki do samych lekcji i ewentualnych prac domowych. Jeśli nie mamy możliwości wyjazdu do innego kraju i obserwowania, jak rodzimi użytkownicy stosują język w życiu codziennym, starajmy się mieć kontakt z żywym językiem w taki sposób, jaki jest dla nas dostępny. Oglądajmy filmy i wiadomości, słuchajmy audycji i podcastów, czytajmy książki i artykuły z interesujących nas dziedzin, udzielajmy się na obcojęzycznych forach dyskusyjnych czy grupach na Facebooku. Jednym z użytecznych trików jest też zmiana ustawień językowych urządzeń, z których często korzystamy, np. komputera czy telefonu. W ten sposób uda nam się zapamiętać pewne sformułowania nawet mimochodem, bez świadomego wysiłku, a jednocześnie będą one osadzone w kontekście sytuacyjnym. Autor Magda Pułym Data 7 stycznia 2019 Kategoria Bez kategorii, content marketing, copywriting, poprawna polszczyzna Błądzić jest rzeczą ludzką, popełniać błędy – też. Nie dopuszcza się ich tylko ten, kto nic nie robi. Są jednak sytuacje, w których nie można pozwolić sobie na wymówki. Przykład? Rażący błąd ortograficzny na stronie głównej firmowego serwisu www może Cię sporo kosztować – przede wszystkim utratę powagi i wiarygodności. Skoro nie dbasz o poprawność językową strony internetowej, która ma być Twoją wizytówką, jak możesz zapewnić o jakości oferowanych usług czy produktów? To nie jedyny powód, dla którego warto dbać o poprawność językową. Poznaj pozostałe, a przede wszystkim sprawdź listę najczęściej popełnianych (i nie zawsze oczywistych!) błędów spotykanych w tekstach. Z tego wpisu dowiesz się: dlaczego na błędy trzeba w ogóle uważać i czemu nie zawsze jest to przejaw „nazizmu gramatycznego”, jakie są najczęstsze błędy językowe w tekstach użytkowych i jak się ich wystrzegać, gdzie szukać informacji dotyczących poprawności językowej i czemu autokorekta Worda może być zdradliwa, co zrobić, żeby uniknąć publikacji treści z błędami. Na początek ważne zastrzeżenie: artykuł piszę z punktu widzenia praktyka – na co dzień zajmuję się korektą treści. Dlatego naświetlam usterki językowe, które często dostrzegam w czytanych przez siebie tekstach. Pomijam również kwestię błędów ortograficznych. Przede wszystkim dlatego, że je dość skutecznie wychwytuje większość edytorów tekstów. Po drugie zaś, ponieważ te naprawdę rażące zdarzają się relatywnie rzadko (ale jak już się pojawią, to wprawiają w osłupienie…). Błędy językowe, czyli co? Czym tak naprawdę jest błąd językowy i jakie kryteria o tym decydują? Za błąd uznaje się odstępstwo od normy językowej obowiązującej w danym języku[1]. Trzeba jednak pamiętać, że sam język jest materią dość płynną i podlega nieustannym zmianom. Dlatego czasem trudno jest nadążyć za tym, co jest obecnie normą, co już nią nie jest, a co już za chwilę przestanie być błędem. Przykład? Pisownia „nie” z imiesłowami odmiennymi. Obecnie zapisujemy je co do zasady łącznie (np. niepalący, niezwyciężony), ale ta zmiana została oficjalnie wprowadzona… dopiero 20 lat temu uchwałą Rady Języka Polskiego[2]. Warto przy tym przypomnieć, że za błąd uznawana jest także tzw. hiperpoprawność, a więc nadmiernie restrykcyjne przestrzeganie językowych zasad. Oznacza to, że zbyt długie zastanawianie się nad każdym niuansem wypowiedzi to również droga donikąd. Trzeba więc zachować równowagę między troską o poprawność a zdroworozsądkowym, praktycznym podejściem – zwłaszcza, gdy w grę wchodzą teksty funkcjonalne, a nie krasomówcze popisy. Czy błędy językowe są naprawdę aż takie złe? Odkąd podjęłam się zadania czytania i korygowania tekstów innych autorów, dostrzegam wiele zjawisk językowych, które wcześniej w ogóle nie zwracały mojej uwagi. Stałam się, o zgrozo, „czytelnikiem specjalnej troski” (jak zwykł mawiać o studentach polonistyki jeden z moich wykładowców). Zaczęłam zauważać brakujące (lub zupełnie niepotrzebne) przecinki w artykułach prasowych, złe zastosowanie przypadków na ulotkach reklamowych, niekonsekwencje w zapisie na opakowaniach produktów… Co tu kryć – straciłam trochę przyjemności czytania za cenę zyskania znacznie większej świadomości językowej. Pytanie jednak, czy na „zwykłym czytelniku”, który koncentruje się na meritum tekstu, a nie na niuansach językoznawczych, błędy rzeczywiście wywierają jakiekolwiek wrażenie? Czy zmieniają sposób, w jaki odbiera on treści? To zależy od kilku czynników. Od tego, jak poważny jest błąd – te rażące (np. poważne błędy ortograficzne) będą biły po oczach i mogą spowodować, że czytelnik po prostu zrezygnuje z dalszego podążania za treścią, bo ta straci wiarygodność. Od liczby błędów w treści – jeden drobny, może pozostać niezauważony, ale już dwadzieścia popełnionych na przestrzeni dziesięciu zdań zwróci na siebie uwagę. Od tego, jak bardzo zaburzają one przekaz komunikatu – podstawowym celem języka, zarówno w mowie, jak i w piśmie, jest skuteczne przekazanie jakiejś informacji. Im więcej błędów, tym większy chaos komunikacyjny. Od kanału komunikacji – gdy błędy pojawiają się w rozmowach prywatnych, mogą przejść bez echa, ale już w oficjalnej korespondencji czy treściach promocyjnych mogą doprowadzić do poważnego zachwiania wizerunku osoby / marki, która je popełnia. Nie bez znaczenia pozostaje też indywidualny poziom świadomości językowej czytelnika oraz jego „stopień tolerancji” dla różnego rodzaju potknięć. Wniosek? O ile w komunikacji prywatnej i mniej oficjalnej błędy językowe bywają akceptowane, o tyle gdy publikujesz treści dla dużej grupy odbiorców, nie możesz sobie na nie pozwolić. Błędy: sprawiają, że treści są postrzegane jako mało wiarygodne pod względem merytorycznym, mogą wywołać negatywne odczucia – co przełoży się na pogorszenie wizerunku marki, zniechęcą do dalszego czytania, utrudniają skuteczne przekazanie komunikatu – często sprawiają, że treść jest po prostu niejasna Typowe błędy językowe w treściach użytkowych Czas przejść do konkretów, a więc do błędów, na które nierzadko można natrafić w tekstach użytkowych – tych o charakterze publicystycznym i reklamowym – zwłaszcza w Internecie. 1. Brak spójności w treściach To usterka, którą często można wychwycić, czytając kilka tekstów na tej samej stronie internetowej. Gdy na kolejnych podstronach brak konsekwencji i spójności w treściach (także pod względem stylistycznym) – czytelnik może się poczuć zdezorientowany. Najczęstsze błędy w tej kategorii dotyczą: sposobu zapisu nazwy marki – należy przyjąć jedną i jej się trzymać. Uwaga! Chodzi zarówno o to, czy nazwę się odmienia, czy nie, jak i o to, w jaki sposób jest ona zapisywana graficznie (wersalikami? kapitalikami?), zwrotu do czytelnika – gdy zaczynasz pisać teksty na „Ty”, trzymaj się tej formy na wszystkich podstronach, a jeśli wszędzie zwracasz się do czytelników per „Państwo” – również bądź konsekwentny. 2. Nadmiernie rozbudowane zdania Im prościej, tym lepiej. Zasadę tę warto wdrożyć również w pisanych przez siebie treściach. Długie, nadmiernie skomplikowane, złożone z wielu części składowych zdania to zły pomysł. Dlaczego? Z dwóch powodów. Czytelnik „odpadnie” po dwóch linijkach i przestanie czytać. Ponadto pojawia się większe ryzyko, że po drodze zgubisz gdzieś sens myśli i popełnisz błędy składniowe. Po co więc się na nie narażać, skoro można uprościć swoją wypowiedź? 3. Te nieszczęsne przecinki… Interpunkcja to pięta achillesowa wielu z nas. I ja muszę przyznać, że dopóki nie zaczęłam sama sprawdzać tekstów innych, nie dostrzegałam niektórych niuansów związanych z przecinkami. Z czego wynikają pomyłki? Wiele jest pokłosiem szkolnej nauki interpunkcji, w myśl której przecinek trzeba na przykład postawić przed każdym „że” (a wcale tak nie jest). A jakie pojawiają się najczęściej? a) Brak przecinka zamykającego zdanie wtrącone O tym, że trzeba postawić przecinek przed „który” wiedzą już dzieci w czwartej klasie. Ale bardzo często zapominamy o tym, że w sekwencji zdań wielokrotnie złożonych to zaczynające się od „który” jest nierzadko wtrąceniem. Przykład? Buty, które oferujemy w naszym sklepie, powstają ze starannie wyselekcjonowanych materiałów. Postawienie tego drugiego przecinka, który (całkiem logicznie) oddziela wtrącone zdanie od reszty, jest niczym domknięcie nawiasu w matematycznym równaniu. Jeśli tego nie zrobisz, całość może zacząć tracić sens. Spójrz na poniższe zdanie: Hotel oferuje komfortowe noclegi w pokojach, które są wyposażone w telewizor i łazienkę, oraz smaczne jedzenie. Jak pokazuje ten przykład, zdania wtrącone „wymuszają” czasem również konieczność wstawienia przecinka przed spójniki, przed którymi – co do zasady – ich być nie powinno. Pojawia się tu bowiem przecinek przed „oraz”. Nie do pomyślenia? Pominięcie go oznaczałoby utratę sensu zdania – wyszłoby na to, że… pokoje są wyposażone również w smaczne jedzenie. A przecież nie o to chodzi. Hotel oferuje noclegi (w pokojach z TV i łazienką) oraz wyżywienie. Logika przede wszystkim! b) Niepotrzebny przecinek w konstrukcjach „taki jak” W naszym sklepie znajdziesz szeroką gamę produktów takich, jak… Przecinka między „taki” a „jak” nie ma w żadnym przypadku. Może się on jednak pojawić przed całym wyrażeniem: W naszym sklepie znajdziesz szeroką gamę produktów, takich jak… – zwłaszcza gdy pojawia się po nim dłuższe wyliczenie. Możesz również ten przecinek zupełnie pominąć. c) Oddzielanie przecinkiem wyrażenia „mimo że” Choć przed „że” zasadniczo stosuje się przecinek, w utartych połączeniach występuje on przed całym określeniem albo nie ma go w ogóle – jeśli rozpoczyna ono zdanie. Czyli np.: Mimo że główną gałęzią naszej działalności jest produkcja opakowań, oferujemy również usługi poligraficzne. Ta zasada odnosi się również do wyrażeń typu: „chyba że”, „pomimo że”, „jako że” i podobnych. d) Brak przecinka przed imiesłowami na -ąc, -łszy itp. Przed imiesłowem przysłówkowym należy KONIECZNIE dodać przecinek. Jest on również potrzebny do zamknięcia całego wtrącenia (imiesłowowego równoważnika zdania). Np.: Współpracując z najlepszymi producentami obuwia z Włoch, rozszerzyliśmy działalność, otwierając sklepy w kolejnych pięciu miastach. e) Przecinek przed imiesłowami przymiotnikowymi (-ący, -any itp.) Co do zasady, o ile nie mamy do czynienia ze zdaniem wtrąconym, przecinka przed tymi imiesłowami się nie stawia. Oferujemy eleganckie buty włoskie wyróżniające się finezyjnym designem. Przecinek przed „wyróżniające się” byłby zupełnie niepotrzebny. A co, jeśli zdanie robi się zbyt długie i aż „prosi się” o przecinek? Wtedy można zamienić imiesłów na konstrukcję z „który” – w tym przypadku: „które wyróżniają się”. f) Brak przecinków pomiędzy zdaniami składowymi konstrukcji warunkowych typu: „jeśli…, to…” Jeśli zdecydujesz się z na współpracę z naszą firmą, możesz oczekiwać atrakcyjnych cen. O ile cząstkę „to” można śmiało pominąć (co polecam – im krócej, tym lepiej), o tyle przecinka już nie. g) Niepotrzebny przecinek przed „czy”, „albo”, „bądź”, „lub” Przed tymi spójnikami przecinka co do zasady się nie stawia, chyba że mamy do czynienia z ich powtórzeniem w jednym zdaniu (albo ze wspominanym wcześniej wtrąceniem). W praktyce więc: Jeśli masz pytania albo chcesz złożyć zamówienie, zadzwoń pod numer… Bez względu na to, czy chcesz złożyć zamówienie, czy zadać dodatkowe pytanie, skontaktuj się… h) Przecinek przed „a” Tu wszystko zależy od sytuacji. I tak: przecinek stawiamy, wyłącznie, gdy „a” oddziela kolejne segmenty zdania złożonego, np. Lubisz styl boho, a Twoja kolekcja ubrań potrzebuje odświeżenia? Nasz dział projektowy opracuje koncepcję, a dział produktowy wcieli ją w życie. przecinka nie stawiamy, gdy „a” znajduje się w konstrukcji „między X a Y” – czyli jak w piosence Grzegorza Turnaua: „między ciszą a ciszą”, a także w strukturach typu „Błędy językowe a skuteczność komunikacji”. 4. Błędy gramatyczne Gramatyka języka polskiego nie należy do łatwych. Odmiana przez przypadki, odmiana liczebników czy czasowników… Kto choć raz nie zastanowił się, czy pisze się „w cudzysłowiu” czy „w cudzysłowie”, niech pierwszy rzuci kamień! A oto kilka często powtarzających się potknięć z tego obszaru. a) Biernik a dopełniacz Nasza największa bolączka? Przypadki! A konkretniej – mylenie biernika z dopełniaczem. Trzeba przyznać, że to spore wyzwanie. Bo można na przykład trzymać i wąż, i węża. Sęk w tym, że w pierwszym przypadku chodzi najpewniej o wąż ogrodowy, a w drugim np. o anakondę czy pytona. Z czego wynika różnica? We wspomnianym przypadku – z różnicy rodzaju rzeczownika. Wąż ogrodowy zaliczymy do rodzaju męskorzeczowego, a węża – zwierzę do rodzaju męskozwierzęcego (gdy zastosuje się klasyfikację, która za podstawę bierze biernik). To jednak nie najważniejsza przyczyna problemów. Kluczowe kwestia dotyczy tego, jakim przypadkiem rządzi dany czasownik. Część z nich łączy się z biernikiem, a część z dopełniaczem. Na przykład: z dopełniaczem łączą się czasowniki: brakować (a więc brakuje mi stu złotych, a nie sto złotych), przestrzegać (przestrzegamy prawa, a nie prawo), szukać (a więc szukasz ciekawej oferty, a nie ciekawą ofertę) z biernikiem łączą się czasowniki: wypróbować (a więc: wypróbuj nowe połączenia, a nie wypróbuj nowych połączeń – jak w ulotce jednego z producentów lakierów hybrydowych, która wpadła w ręce „czytelnika specjalnej troski”), dostarczać (a więc: dostarczamy nowoczesne opakowania, a nie dostarczamy nowoczesnych opakowań). Tu jednak trzeba postawić, niestety, „gwiazdkę”. Pojawia się bowiem kwestia czasowników partytywnych, a więc tzw. cząstkowości. O co chodzi? Spójrz na przykłady: Pożyczył mi sto złotych. Pożyczył mi cukru. W pierwszej sytuacji „pożyczyć” łączy się z biernikiem, a drugiej – z dopełniaczem. Co może dziwić, oba zdania są jak najbardziej poprawne. Dlaczego? Ponieważ w pierwszej sytuacji „pożyczka” dotyczy określonej rzeczy stanowiącej całość (chodzi o konkretną sumę pieniędzy), w drugim zaś – o część czegoś. Pożyczył nie całe zapasy cukru, jakie miał w domu, a jakąś jego część, np. szklankę. I gdy chodzi o coś „częściowego” – wówczas stosujemy dopełniacz. Skomplikowane? No cóż, język polski nie bez powodu jest nazywany jednym z najtrudniejszych na świecie. Na pocieszenie: węgierski ma nie siedem, a 28 (sic!) przypadków. To dopiero musi być wyzwanie! b) Niezgodność podmiotu z orzeczeniem Przykład: Kwalifikacje zawodowe naszych pracowników oraz ich wieloletnie doświadczenie jest przyczyną naszego sukcesu. W czym problem? W tym, że podmiot tego zdania jest wyliczeniem kilku rzeczy (to „kwalifikacje oraz doświadczenie”). A skoro tak, czasownik powinien przyjąć liczbę mnogą, czyli: Kwalifikacje zawodowe naszych pracowników oraz ich wieloletnie doświadczenie są przyczyną naszego sukcesu. Ten błąd często zdarza się w bardziej złożonych zdaniach, takich jak: Ma szereg różnych zalet, spośród których najważniejsza to krótki czas wykonania i duże możliwości, jeżeli chodzi o kształty i grubości kaset. Tu mamy do czynienia z równoważnikiem w środku zdania. I wszystko byłoby dobrze, gdyby wprowadzający go przymiotnik przyjął właściwą formę, a więc najważniejsze, czyli: Ma szereg różnych zalet, spośród których najważniejsze to krótki czas wykonania i duże możliwości, jeżeli chodzi o kształty i grubości kaset. W końcówce zdania, przy okazji, pojawiają się też usterki stylistyczne – niepotrzebna (i dość niefortunna) peryfraza. Znacznie lepiej brzmiałoby ono tak: Ma szereg różnych zalet, spośród których najważniejsze to duży wybór kształtów oraz grubości kaset oraz krótki czas ich wykonania. c) problemy składniowe Jest ich wiele, ale najczęściej pojawiają się dwa: błędnie skonstruowane zdania imiesłowowe Spójrz na przykład: Pisząc tekst, dopadł ją głód. Intencją autora było prawdopodobnie stworzenie zdania o znaczeniu: „Kiedy pisała tekst, dopadł ją głód.” Albo „Pisząc tekst, zgłodniała.”. Teraz brzmi bardziej logicznie, prawda? Z czego więc wynika problem w pierwszym zdaniu? Z niezgodności podmiotów! W jego pierwszej części podmiotem jest „ona”, w drugiej zaś „głód”, a tak być po prostu nie może. Z błędnego zdania wynika bowiem, że to głód pisał tekst. „wrzucanie do jednego worka” I znowu przykład: Dobry copywriter zna i używa języka korzyści Niby brzmi dobrze, ale… nie do końca. Problem we wspomnianą już kwestią tego, że czasowniki rządzą przypadkiem rzeczownika. A w tej konkretnej sytuacji? „Znać” rządzi biernikiem, a „używać” – dopełniaczem. Dlatego nie można sobie pozwolić na skrót. Poprawnie będzie: „Dobry copywriter zna język korzyści i go używa”. Warto też wspomnieć o coraz częściej pojawiającej się formie „wydaje się być…” – np. w zdaniu „To wydaje się być ciekawe.” Poprawnie po polsku brzmi ono: „To wydaje się ciekawe”. A cząstka „być” jest kalką językową z angielskiego „seems to be”. 5. Błędy leksykalne Z mojego doświadczenia wynika, że pojawiają się dość często, choć w wielu sytuacjach mogą pozostać zupełnie niezauważone lub też… przestają być błędem, a powoli wkraczają do obszaru normy / zwyczaju językowego. Zanika np. różnica między „tą” a „tę” w bierniku – mało kto postrzega pierwszą formę, np. w połączeniach tą książkę, jako błąd (choć błędem nadal oficjalnie ona jest!). Czasem bywa tak, że niuanse znaczeniowe po prostu zapodziały się już gdzieś na przestrzeni lat. Tak jest w przypadku spójników „lub” oraz „albo”, które – jak się dowiedziałam całkiem niedawno – mają nieco inne znaczenie. Czy jednak rzeczywiście jest one dostrzegane przez użytkowników języka? Za wszystkich mówić nie mogę, ale intuicja podpowiada mi, że… nie do końca. Zapominając jednak o tych niuansach, warto wspomnieć o kilku kardynalnych błędach leksykalnych, które należy wyeliminować ze swoich tekstów. a) Pleonazmy i tautologie, czyli „masło maślane” i „cofanie do tyłu” Język dąży do ekonomii. A skoro tak, powtarzanie dwukrotnie tych samych informacji w jednym zdaniu jest zbędne. Dlatego błędne są np. takie zdania i sformułowania: Ważne są dla nas Twój komfort i wygoda.(Poprawnie: Ważny jest dla nas Twój komfort albo Ważna jest dla nas Twoja wygoda). Podstawowy składnik tego systemu to przede wszystkim panele dachowe. – „Przede wszystkim” jest tu zupełnie zbędne, bo mamy już „podstawowy”. Podobnie jest w zdaniu: Turyści przyjeżdżają tutaj przede wszystkim z dwóch podstawowych powodów. W tym przypadku jednak wyeliminowałabym raczej przymiotnik „podstawowych”. Od razu zrobi się bardziej przejrzyście. Warto wykreślić z pamięci również takie zbitki jak: „w dniu dzisiejszym” czy „okres czasu”, które są naleciałościami z języka rosyjskiego. b) błędy frazeologiczne Tu jako przykład warto podać wyrażenie „mierzyć siły na zamiary”, które często jest używane w znaczeniu podobnym do „nie porywaj się z motyką na słońce” (to jeden z do niedawna popełnianych przeze mnie „grzeszków”). Tymczasem jego faktyczny sens jest zupełnie przeciwny – chodzi o dostosowywanie sił do zamiarów, czyli stawianie sobie ambitnych celów i poszukiwanie środków, aby je zrealizować. Problemem jest też błędne używanie utartych wrażeń, takich jak choćby: pod rząd zamiast z rzędu, po najmniejszej linii oporu zamiast po linii najmniejszego oporu, w każdym bądź razie zamiast w każdym razie. Do tej kategorii można zaliczyć również niepoprawne stosowanie połączeń „z pomocą” oraz „za pomocą”. Przykładowo: Z pomocą naszej aplikacji szybko złożysz zamówienie. Brzmi poprawnie? Otóż nie do końca. Można coś z robić z pomocą KOGOŚ, ale już za pomocą (a jeszcze lepiej: przy pomocy) CZEGOŚ. c) błędy słownikowe Są związane z użyciem niewłaściwych słów w konkretnym kontekście językowym. mieć / posiadać Mój „ulubiony” przykład to nieuzasadnione posługiwanie się słowem „posiadać”. Samo w sobie nie jest ono oczywiście błędne. Wszystko jednak zależy od tego, jak się go użyje. Spójrz na te dwa zdania: W ofercie posiadamy profesjonalne kosmetyki marki… Oferujemy profesjonalne kosmetyki marki… „Posiadanie” jest tam potrzebne jak kwiatek do kożucha! Po pierwsze – zbędna peryfraza, która „pompuje” zdanie, dodając mu karykaturalnego patosu. A po drugie – „posiadać coś w ofercie”? No nie do końca. W ofercie (a lepiej: w asortymencie) można coś MIEĆ. Po prostu. Najlepiej jednak w ogóle starać się unikać takich utartych frazesów. Problem z „posiadać” na tym wyrażeniu się nie kończy. Ten bardzo słownikowy i dość napuszony wyraz chętnie stosuje się, pisząc w kontekście doświadczenia, maszyn, a nawet, o zgrozo, wad. Dlaczego to nie do końca poprawne? Ponieważ „posiadanie” to słowo o dużym ładunku semantycznym. Posiadać można ogromny majątek, całą wiedzę świata, luksusową willę… Wtedy zachowana jest spójność stylistyczna. Jak zatem zamienić tego „potworka” na coś bardziej strawnego? Oto kilka przykładów: posiadamy doświadczenie -> zdobyliśmy doświadczenie (dynamizuje wypowiedź), posiadamy wady -> mamy wady (ale czy w tekstach promocyjnych pisze się w ogóle wprost o wadach? Moim zdaniem – nie.) w ofercie posiadamy -> oferujemy / sprzedajemy / dystrybuujemy / asortyment poszerzyliśmy o… posiadamy certyfikaty -> uzyskaliśmy certyfikaty posiadamy park maszynowy -> zbudowaliśmy / mamy park maszynowy Warto też (choć to już kwestia stylu pisania) unikać powtarzanych do bólu kalek językowych, a także stylu urzędowego (o czym pisałam już tutaj). Oczywiście to tylko czubek góry lodowej. Błędów, które popełniamy, jest nieskończona ilość. To urok plastycznej materii, jaką jest język – zmienny, dynamiczny i z tysiącami wyjątków. Ale czy nie w tym tkwi jego piękno? Poprawne czy niepoprawne, czyli gdzie szukać informacji o tym, „jak się coś pisze” Przebrnąłeś już, Drogi Czytelniku, przez długą listę typowych usterek językowych. Czy zapamiętasz wszystkie zasady „ot tak”? To mało prawdopodobne. Pytanie jednak, co zrobić, gdy znowu dopadną Cię wątpliwości? 1. Kieruj się zasadą ograniczonego zaufania do autokorekty w edytorach tekstów. Mój Word niejeden raz wprowadził mnie w błąd albo samowolnie dokonał zmiany zupełnie bez sensu. Pamiętam, że gdy studiowałam jeszcze historię literatury, jedna ze starszych wersji MS Word uparcie korygowała nazwę grupy poetyckiej „Skamander” na „Skafander”. W nowszych jest już znacznie lepiej, ale system sprawdzania gramatyki nadal nie jest doskonały i uparcie podkreśla jako błędy np. przecinki przed zdaniami wtrąconymi i nie dostrzega innych niuansów. Screen z MS Word 2016 – system podkreślił przecinek przed „jako”, uznając go za błąd. Tymczasem pojawił się on tam ze względu na wtrącenie – i jest całkowicie uzasadniony. 2. Sięgnij do literatury fachowej Podstawa to słowniki poprawnościowe z „Wielkim słownikiem poprawnej polszczyzny” prof. Andrzeja Markowskiego na czele. Możesz zajrzeć także do „Kultury języka polskiego” tego samego autora albo do bardziej popularnonaukowej (i praktycznej) pozycji – „497 błędów” Łukasza Mackiewicza, która pojawiła się na rynku w grudniu 2018 roku, a zawiera ciekawe i przejrzyste wyjaśnienia językowe. 3. Internetowe poradnie językowe prawdę Ci powiedzą Szczególnie polecam Poradnię Językową PWN, w której do 2016 roku na pytania internautów odpowiadał „mistrz ciętej riposty”, prof. Mirosław Bańko. Jego ironiczne, ale bardzo merytoryczne odpowiedzi czasem bawią do łez, a przede wszystkim rozwiewają wątpliwości. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę słowo lub wyrażenie, które sprawia problemy, a wyskoczy lista pytań zadanych na ten temat. To prawdziwa kopalnia wiedzy praktycznej, która przy okazji pokazuje, jak wiele wątpliwości językowych mamy na co dzień. Screen ze strony Poradni Językowej PWN. Prof. Bańko, jak zawsze, w formie. Czy możliwe jest kompletne wyeliminowanie błędów językowych ze swoich wypowiedzi i tekstów? Osiągnięcie nieskazitelnej poprawności to zadanie niemal niewykonalne – zwłaszcza w pojedynkę. Dlaczego? Aby się udało, nie wystarczy samo poznanie reguł – szczególnie, gdy przyswoi się je w teorii, a nie w praktyce. Ja, jak już wspomniałam, zaczęłam używać języka nieco bardziej świadomie, gdy przeszłam na „ciemną stronę Mocy3”, nie tylko pisząc, ale i korygując treści innych. Jednak największym problemem jest obiektywne spojrzenie na przygotowane przez siebie treści. Sama wiem, że od czasu do czasu „porywa mnie wena” i, pisząc, tracę zupełnie z oczu powtórzenia czy literówki. Czy to oznacza, że kompletnie nie znam zasad, jakimi rządzi się język polski, albo świadomie je ignoruję? Nie do końca. Czasem po prostu emocje biorą górę, a mózg płata figle i nie pozwala dostrzec tego, co widoczne jak na dłoni. Właśnie dlatego tak ważną rolę w procesie przygotowywania treści odgrywa jej korekta dokonana przez „osobę trzecią”. Korektor nie jest emocjonalnie związany z tekstami i patrzy na nie pod bardziej technicznym kątem niż autor. Łatwiej jest mu więc wychwycić drobne potknięcia stylistyczne, brakujące przecinki czy dostrzec dywiz (-) niezamieniony w półpauzę (–)4 . W rezultacie pracy szerszego zespołu nad treścią teksty, które trafiają do publikacji, są wolne od usterek i… po prostu lepiej się je czyta. Podsumowując więc: Błędów należy unikać, ponieważ obniżają wartość estetyczną i merytoryczną tekstów i mogą osłabić wizerunek Twojej marki. Język jest pełen niuansów, których „zwykły użytkownik” nie zawsze dostrzega. Nie warto więc popadać w pułapkę hiperpoprawności. Aby mieć pewność, czy to, co piszesz, jest poprawne – sięgnij do merytorycznych źródeł. Literatura fachowa i internetowe poradnie językowe to prawdziwa skarbnica wiedzy. Po napisaniu daj swoje teksty do przeczytania innej osobie. Nawet jeśli nie będzie profesjonalnym korektorem, wychwyci usterki, których – jako autor – nie zauważysz. Wspólnie wypracujecie lepszą, bardziej przejrzystą wersję treści. Powodzenia w pisaniu! 1 – Za A. Markowski, Kultura języka polskiego, Warszawa 2005. 2 – 3 – Przez duże „M”, bo chodzi mi o nazwę własną wyciągniętą – jak cały ten zwrot – prosto z „Gwiezdnych Wojen”. 4 – Od stosowania długich myślników ponoć zupełnie odchodzimy – na wzór anglosaski. Na eKorekcie24 zbieramy ciasteczka (tzw. pliki cookies), w celach statystycznych. Jeśli nie masz nic przeciwko temu – możesz zamknąć ten komunikat, korzystać ze strony i zgłębiać tajniki poprawnej polszczyzny, o której piszemy na naszym blogu :) Zamknij Data publikacji: 15 października 2013 Otrzymaliśmy od jednego z klientów taki oto mail: Chciałbym się dowiedzieć, na czym polegają błędy językowe. Podobno robię ich wiele, ale nie wiem, gdzie je znaleźć, a przez to – jak je poprawić. Niestety nie sposób wyczerpująco omówić błędów językowych bez opierania się na konkretnych przykładach, jednak mail czytelnika zainspirował nas do sporządzenia krótkiego cyklu artykułów poświęconych właśnie problemowi rodzajów błędów językowych. Dziś część 1, zapraszamy do lektury! Jakie są rodzaje błędów językowych? Błędy językowe to temat rzeka, a nawet temat ocean. Na rozgrzewkę proponuję subiektywny ranking najczęstszych błędów językowych stworzony przez Łukasza i ciekawą dyskusję czytelników na temat tego tekstu. Wielu z nas wyniosło z lekcji polskiego przekonanie, że błąd to przede wszystkim niepoprawna pisownia zwana kolokwialnie ortografem albo źle postawiony przecinek, ewentualnie niewłaściwie użyty frazeologizm (*bujać w chmurach zamiast bujać w obłokach). Ciekawa jestem, jakie macie wspomnienia ze szkoły. Czy uczono Was dobrego stylu, analizowano z Wami błędy popełniane w mediach, pokazywano, jak przemawiać lub tworzyć krótkie teksty użytkowe? Prof. Halina Zgółkowa z UAM w niedawnym wywiadzie dla „Wprost” (fragmenty tutaj) powiedziała ciekawą rzecz: „W szkole uczy się mówienia (?), pisania (?). Ale nie uczy się słuchania”. Podpisuję się pod tą opinią (a także pod znakami zapytania w nawiasach), więc niniejszy przegląd zacznę od najpowszechniejszych błędów w wymowie, których często nie udaje się uniknąć ani w codziennych rozmowach, ani – co gorsza – w publicznych wypowiedziach dziennikarzy czy polityków. „Co ja pacze! Gadajom, że źle mówiem” – błędy fonetyczne Na pierwszy ogień pójdzie niewłaściwa wymowa samogłosek nosowych ę i ą, coraz częściej wymawianych na końcu wyrazów tak: *[Robioł herbate] bądź tak: *[Robiom herbatem]. A tutaj potrzebny jest złoty środek – ę i ą mają brzmieć jak nosowe ę i ą, ale nosowość tych głosek musi być w wymowie wyrazu słabsza niż wtedy, gdy wymawiamy je osobno (np. recytując alfabet). Czyli subtelnie zaznaczamy, że na końcu wyrazu jest ą lub ę, ale nie akcentujemy tego z przesadną dokładnością. W przeciwnym razie wpadniemy w pułapkę hiperpoprawności. Kolejna sprawa to niewłaściwe akcentowanie: *[matematyka], *[gramatyka] itd. zamiast poprawnego [matematyka], [gramatyka] – w wyrazach obcych tego typu akcent pada na trzecią sylabę od końca; *[zrobiliśmy], *[obejrzeliśmy] itd. zamiast zalecanego [zrobiliśmy], [obejrzeliśmy]; *[atmosfera], *[liceum] zamiast właściwego [atmosfera], [liceum] – tu mam złą wiadomość: błędy tego typu biorą się z przesadnej dbałości o stosowanie reguły z punktu 1: ktoś, kto wie, że w niektórych wyrazach obcych akcent pada na trzecią sylabę od końca, błędnie przenosi tę zasadę na inne wyrazy obce. Co gorsza, także na rodzime, i mamy wtedy takie kwiatki, jak *[nauka] czy *[prawnicy] zamiast [nauka] i [prawnicy]. Aha: słowa pijatyka i bijatyka mają niewiele wspólnego z fizyką czy arytmetyką – uwaga na różnicę akcentów! I jeszcze niepoprawna wymowa grup spółgłoskowych. Chyba każdy internauta widział memy z cyklu Co ja pacze? albo jakiś demotywator ze słowem miszcz. I wszystko jest w porządku, dopóki nie odkryjemy, że wiele osób rzeczywiście tak mówi – czyli *[paczy] zamiast [patszeć] i chce być *[miszczem], a nie [mistszem]. Dodam do tego jeszcze słowo budżet, w którym zbitka dż jest często artykułowana tak jak w wyrazach dżem czy dżdżownica (wszystko przez angielskie słowo budget), i nagminne *[czy] zamiast [tszy] – także w wymowie słowa trzymać i jego derywatów. Zainteresowanych tą tematyką zachęcam do lektury rozdziału Wymowa w tomie Kultura języka polskiego. Wymowa, ortografia, interpunkcja (s. 15–58). I jeszcze, wraz z profesorami Bralczykiem i Lwem-Starowiczem, przypominam o wyłączaniu prądu i włączaniu oszczędzania. „Posiadam kłopot! Muszę nad tym podywagować” – błędy leksykalne Za prof. Andrzejem Markowskim (Kultura języka polskiego. Teoria. Zagadnienia leksykalne, s. 57–58) podzielę najczęstsze błędy z tej grupy na trzy kategorie: słownikowe (wyrazowe), frazeologiczne i słowotwórcze. Częste błędy słownikowe to 1. używanie słów w niewłaściwym znaczeniu: bynajmniej zamiast przynajmniej (*Bynajmniej na mnie możesz liczyć); oportunista jako «ten, kto stawia opór» (właściwe znaczenie to «człowiek bez zasad, przystosowujący się do okoliczności dla doraźnych osobistych korzyści»); wpływowy jako «ten, kto ulega wpływom», a nie «ktoś ważny, kto ma wpływy» (często słyszy się np.: Moja Ania jest taka *wpływowa, robi wszystko, co każą koleżanki) – podobną sytuację obserwujemy w przypadku słowa obrzydliwy, błędnie używanego w znaczeniu «ten, kto brzydzi się wieloma rzeczami»; alternatywa jako «jedna z licznych możliwości» (Mamy wiele *alternatyw w tej sprawie) zamiast «dwie wykluczające się możliwości»; dywagować jako po prostu «rozmyślać nad czymś» – dywagacje oznaczają bowiem (o czym, wstyd się przyznać, dowiedziałam się dopiero na studiach) «długie, rozwlekłe rozważania, zwykle odbiegające od tematu»; posiadać jako synonim każdego mieć – można posiadać samochód, ale ten samochód już ma automatyczną skrzynię biegów. Nie widzę nic złego w posiadaniu domu, ale bilet czy broszkę już się po prostu ma. WSPP dopuszcza także posiadanie wiedzy. A mnie zawsze irytuje fraza Posiadam doświadczenie / wykształcenie… w listach motywacyjnych; 2. nadużywanie wyrazów modnych – tu polecam cykl Moda językowa przygotowany przez Łukasza. Jest tam mowa i o superfajnej imprezce, i o językowych manierach… wśród księży. 3. mylenie znaczeń słów podobnie brzmiących – do tej grupy można zaliczyć takie poprawnościowe klasyki, jak efektywny / efektowny, duet / dublet, monitować / monitorować, cezura / cenzura czy emanować / epatować. Jak uniknąć *efektywnej fryzury albo *epatowania wdziękiem? Jeśli brak nam czasu na lekturę słowników wyrazów obcych, warto opanować choćby wersję minimum – rozdział Wyrazy mylone z Poradnika Profesora Markowskiego (Warszawa 2004, s. 347–353). Błędy frazeologiczne wydają mi się mniej groźne, bo coraz rzadziej używamy frazeologizmów. Nie pamiętam, kiedy ostatnio narzekał, że wylał dziecko z kąpielą, albo chwalił się, że zadał komuś bobu. Choć mam też koleżankę, która nadal łaknie (np. słodyczy) jak kania dżdżu ;-). W każdym razie (nie: *każdym bądź razie) trzeba uważać na to, by: z twardego orzecha do zgryzienia nie zrobić ciężkiego; gdy jest się zmęczonym, nie padać jak mucha, lecz padać z nóg; nie dodawać do związków frazeologicznych wyrazu przysłowiowy, np. Był przysłowiową solą w oku Kremla (tu warto by się też zastanowić, czy Kreml ma oko…), Postawiłam przysłowiową kropkę nad „i” – to dość częsty i rażący błąd; unikać wszelkich modyfikacji w brzmieniu frazeologizmów: skracania ich, dodawania nowych elementów, podmieniania wyrazów. W przeciwnym razie wyjdą nam takie potworki, jak Noga mi się *podwinęła (popr. powinęła), płakać żywymi łzami (popr. rzewnymi), *między Bogiem a prawdą (popr. Bogiem a prawdą), języczek uwagi (popr. języczek u wagi – swoją drogą, czy ktoś oprócz autorów podręczników do kultury języka jeszcze używa tego określenia?). Tyle o frazeologii – jeśli ktoś chce zgłębić temat, odsyłam do rozdziału Poprawność frazeologiczna w moim ulubionym zbiorze ćwiczeń: Formy i normy, czyli poprawna polszczyzna w praktyce (Warszawa 2004, s. 90–95). A jakie błędy słowotwórcze mogą się nam przytrafić, gdy mówimy lub piszemy? Po pierwsze: możemy użyć niewłaściwego formantu (*dzieciowy zamiast dziecinny / dziecięcy, *brzydkość zamiast brzydota). Po drugie: możemy, jak twórca nazwy Kredyt Bank, ulec wątpliwemu urokowi języków obcych (zgodnie z polską tradycją językową mielibyśmy Bank Kredytowy) – a stąd już tylko krok do biznes szkoły (zamiast szkoły biznesu) czy sport informacji (zamiast informacji sportowych). W pewnej miejscowości znalazłam nawet Paznokieć Studio – i do dziś żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia. Do błędów słowotwórczych niektórzy zaliczają żeńskie formy typu rektorka, prezeska czy psycholożka (temu słowu obrywa się chyba najczęściej) – ale to już temat na osobny tekst. Jeśli przyjdzie mi go napisać, to w odniesieniu do nazw zawodów i stanowisk z żeńską końcówką na pewno nie padnie słowo błąd. „Kiedy wymyślono telefon komórkowy, zaczęliśmy więcej rozmawiać, ale esemesy sprawiły, że znów zaczynamy więcej pisać. Jedno przebija drugie. W pewnym momencie te drogi się przetną – powiem coś i to będzie zaraz zapisane. Ktoś mi coś napisze, a ja to zaraz usłyszę” – zauważa prof. Jerzy Bralczyk w książce „Wszystko zależy od przyimka”. Złośliwi twierdzą, że człowiek XXI wieku częściej pisze, niż czyta. Ale troska o poprawność językową to kwestia osobna – w pośpiechu gubimy przecinki (albo wstawiamy je tam, gdzie niekoniecznie są potrzebne), zapominamy zasad ortografii i mylimy znaczenia pojedynczych słów. Są w polszczyźnie sformułowania i zwroty kłopotliwe nawet dla tych, którzy uważają się za sprawnych użytkowników języka. Wybraliśmy 30 błędów (od interpunkcyjnych po stylistyczne) szczególnie powszechnych. Radzimy wszystkie je poddać (a może: podać?) pod rozwagę. Oczywiście „poddać” to w tym kontekście jedyna poprawna forma. Przecinek przed „że” Jeśli chce się pisać poprawnie, należy czym prędzej wyłączyć autokorektę i… wyrzucić z pamięci szkolne reguły. Zasadę „przed że zawsze wstawiamy przecinek” powinniśmy przy tym zapomnieć w pierwszej kolejności.„Tyle że”, „chyba że”, „mimo że”, „zwłaszcza że” to klasyczne spójniki złożone – jednostki niepodzielne. Przecinek poprzedza je w całości (bo wprowadza zdanie podrzędne). Na przykład: „Wybrałabym się na tę konferencję, tyle że jestem przeziębiona”.W niektórych kontekstach cząstki te nie pełnią funkcji spójnika złożonego. Jeśli chcemy podkreślić przyczynę jakiegoś stanu rzeczy, akcent logiczny zdania się przesuwa, przecinek stawiamy więc dopiero przed „że”: „Nie wybrałam się na tę konferencję dlatego, że byłam przeziębiona”. Wziąć czy wziąść? Myli się posłanka PiS, przekonując, że forma „wziąść” jest uprawniona. Myli się również, jeśli sądzi, że wśród językoznawców nie ma w tej sprawie jednomyślności. Niepoprawną formę słychać niekiedy, i to nawet w publicznej debacie, kłuje w oczy zwłaszcza na piśmie. Tymczasem zarówno ze względów etymologicznych (wyraz pochodzi od prasłowiańskiego), jak i fleksyjnych czasownik wezmę przyjmuje formę bezokolicznikową wziąć. Bez odstępstw! „By” – razem czy osobno? Wszystko zależy od kontekstu. Wyjaśnijmy zatem:Jakby – wyraz wprowadzający porównanie, synonim „gdyby”. Przykład: „A jakby tak zmienić otoczenie?”.Jak by – sposób, w jaki coś zostało wykonane, zrobione. „Jak” jest tutaj zaimkiem. Przykład: „Nie wiem, jak by można ten problem rozwiązać”.Także – synonim „również”. Przykład: „Zabrałam mnóstwo książek, filmy także”.Tak że – synonim „więc”, „zatem”. Przykład: „Zabrałam książki i filmy, tak że miałam sporo do dźwigania”.Toby – „to” pełni funkcję spójnika (cząstkę „by” ze spójnikami piszemy łącznie). Przykład: „Gdyby kózka nie skakała, toby nóżki nie złamała”.To by – „to” pełni funkcję zaimka wskazującego. Przykład: „To by było bardzo pomocne”. W dniu dzisiejszym Klasyczny pleonazm, czyli językowe masło maślane. Obie części wypowiedzi – „dniu” oraz „dzisiejszym” – niosą tę samą treść. Błąd często spotykany w oficjalnych pismach urzędowych i prawnych. Wszem wobec Z historycznego punktu widzenia „wszem wobec” oznacza „każdemu z osobna”. Dzisiaj zyskało nowe znaczenie: „wszystkim razem”. Spójnik „i” nie ma tu zatem żadnego uzasadnienia i wydaje się pozostałością po dłuższej formie: „Wszystkim razem i każdemu z osobna”. Iż Żeby uniknąć powtórzenia „że”, często sięgamy po „iż”. Za często. Językoznawcy radzą zatem tak przeformułowywać zdania, by do powtórzenia w ogóle nie „iż” nie jest niepoprawny, ale należy do języka książkowego, a nawet przestarzałego. Nie sprawdzi się w mowie potocznej ani tym bardziej w esemesie. Odnośnie do To jest: w stosunku, w odniesieniu do kogoś lub czegoś. Częściej słyszymy „odnośnie czegoś” niż „odnośnie do czegoś” – tymczasem wariant pierwszy jest pożyczką z rosyjskiego (kalki i zapożyczenia językowe uważa się za błędy), a drugi wynika z polskiej tradycji. Przekonujący albo przekonywający Niepoprawna forma „przekonywujący” to skutek kontaminacji, czyli skrzyżowania dwóch poprawnych form („przekonujący” i „przekonywający”). Językoznawcy sądzą, że i „przekonywujący” zyska akceptację przynajmniej na poziomie mowy potocznej – ze względu na rozpowszechnienie. My tymczasem namawiamy, by upowszechniać raczej formy poprawne. W cudzysłowie Rzeczowniki rodzaju męskiego zwykle w miejscowniku przybierają formę -owie. Żeby zapamiętać tę odmianę, warto odmieniać „cudzysłów” przez analogię – jak „rów” („W cudzysłowie jak w rowie” – podpowiadają wykładowcy na wydziałach filologicznych). Z rzędu czy pod rząd? „Pod rząd” to rusycyzm. Piszemy i mówimy zatem wyłącznie: z rzędu. Razem czy osobno? Reguły są zwykle jasne: przyimki w zestawieniu z rzeczownikami (na podłodze), liczebnikami (we dwoje), przysłówkami (na szybko) oraz zaimkami (beze mnie) piszemy są w polszczyźnie wyrażenia przyimkowe, których zapisu nie da się umotywować żadną regułą – są skostniałe, utarte i należy je po prostu zapamiętać. Najlepiej czytając i używając ich często. Rządzić i żądać Przyczyną błędów jest podobieństwo brzmieniowe tych wyrazów. A nawet subtelne podobieństwo semantyczne. W każdym (bądź) razie... Podobnie jak w przypadku zapisu przymiotnika „przekonujący” i tutaj doszło do kontaminacji. Połączyły się ze sobą zwroty „w każdym razie” i „bądź co bądź”. Powinniśmy się jednak zdecydować tylko na jeden. Wydaje się (być) Kalka językowa z języka angielskiego (seems to be). Dlatego… bo… „Dlatego” wprowadza do zdania element przyczynowości. I samo w sobie w zupełności wystarcza. Tymczasem słyszy się nierzadko warianty najrozmaitsze: od „dlatego bo” po „dlatego ponieważ”. To zbyteczna potrzeba wzmocnienia przekazu. Z wielkiej czy od wielkiej litery? „S bolszoj bukwy” – proponują Rosjanie. I od nich owo „z” na początku zapożyczyliśmy. Tymczasem jedyne poprawne formy to „od wielkiej litery” albo „wielką literą”. Który mamy teraz rok? Dwa tysiące piętnasty – bez dwóch zdań. Roczniki to liczebniki porządkowe, wymagające odmiany tylko części dziesiętnych i jedności. Tysiące i setki pozostają nieodmienne. Analogicznie: jeśli przyjdzie nam opowiedzieć o zdarzeniach z XX wieku, nie powiemy: rok tysięczny dziewięćsetny osiemdziesiąty dziewiąty, ale tysiąc dziewięćset osiemdziesiąty dziewiąty. Dlaczego ci ludzie? „Ci” pełni rozmaite funkcje – bywa partykułą wzmacniającą („A to ci dopiero!”) albo zaimkiem. Żaden z tych kontekstów nie wymaga wielkiej litery. Ale przyzwyczajeni, że w zwrotach grzecznościowych zapisujemy „Ci”, „Ty” i „Tobie”, przenosimy ten nawyk i na inne konteksty. Niepotrzebnie. Zresztą co z resztą? Ciąg dalszy utartych wyrażeń przyimkowych. Ich pisownia jest umotywowana historią rozwoju naszego języka. Choć nie wszystkie dawne zapisy odziedziczyliśmy (wszak nie pisze się już ztąd czy ztamtąd).„Zresztą” i „z resztą” to przypadek wyjątkowy. W pierwszym wypadku klasyczny językowy zrost, w drugim – rzeczownik. Kłopotliwe liczebniki Łatwiej je wymówić niż zapisać. Jeśli decydujemy się zanotować słownie całą liczbę – większych kłopotów raczej nie mamy. Gorzej, jeśli decydujemy się na zapis mieszany. Po dywizie (czyli krótkiej kresce: -) nie zapisujemy już żadnej cząstki liczebnika (typu -cio, -sto). I nie wstawiamy pomiędzy obydwa człony żadnej okazji przypominamy: przyimek „ponad” przyłącza się do liczebnika. Zapiszemy zatem np. „ponadstuosobowy” łącznie. Wszech czasów Zapisujemy wyłącznie osobno. Tu „wszech” (samo w sobie archaiczne) oznacza „wszystkich”. Błędna pisownia łączna wynika najpewniej z faktu, że zwykle „wszech” z rzeczownikami się łączy (por. wszechmoc, wszechświat). Zastanówmy się zresztą: czy zapisalibyśmy „po wsze czasy” łącznie? Naraz i na raz Często stosowane zamiennie, tymczasem znaczą co innego. „Naraz” to synonim „nagle”, „niespodziewanie”. „Na raz” oznacza „na jeden raz”. Tylni czy tylny? Per analogiam odmieniamy „tylny” jak „przedni” i zmiękczamy końcówkę. To błąd. Pod(d)awać w wątpliwość Wyrażając wątpliwość, zapiszemy tylko jedno „d”. Istnieją w polszczyźnie zwroty podobne fonetycznie: „poddać pod rozwagę”, „poddać próbie” itp., stąd przekonanie, że i „wątpliwość” wymaga podwójnego „d”. Błędne. Półtorej czy półtora? Forma liczebników ułamkowych zależy od rzeczowników, do których się one odnoszą. Jeśli rzeczownik ma rodzaj żeński (minuta), zapiszemy: półtorej. Jeśli ma rodzaj męski (rok, litr), zapiszemy: półtora. Dr. czy dr? Reguła jest prosta – jeśli rzeczownik i jego skrót kończą się tą samą literą, kropka jest zbyteczna. Pamiętajmy zatem, że jeśli zmienia się przypadek (np. na dopełniacz), ostatnie litery są już różne (doktor, doktora). Zatem napiszemy: „dr Iksiński”, ale „dr. Iksińskiego”. Nad wyraz „Nad wyraz”, czyli wyjątkowo. Kolejne wyrażenie przyimkowe do zapamiętania – pisane zawsze osobno. Zagranicą, za granicą, a może wręcz zagranico? Zasadniczo wszystkie formy są poprawne, ale w różnych kontekstach. „Zagranicą” to narzędnik od rzeczownika „zagranica” (przykład: „Kontakty z zagranicą układają się przyzwoicie”). „Za granicą” jesteśmy wtedy, kiedy przekraczamy linię graniczną (przykład: „Zamierzam pracować za granicą”). „Zagranico” zaś jest formą wołacza od „zagranicy”, raczej rzadko mylimy się wtedy, gdy piszemy o sytuacji drugiej (celach podróży lub wydarzeniach, które mają miejsce właśnie za granicą). Karać, kazać, karze, każe Podobieństwo fonetyczne i ortograficzne sprawia, że odmieniamy te czasowniki błędnie. To fenomen: w końcu tutaj szkolna zasada sprawdza się bez cienia wątpliwości. Gdzie kropka? Kropka – jeśli nie mamy do czynienia z zapytaniem czy wykrzyknieniem – według reguł języka polskiego zamyka każde wypowiedzenie. Ma przewagę nad nawiasem i cudzysłowem. Regułę tę należy bezwzględnie zapamiętać i stosować. Koniec kropka!

do czego mogą prowadzić błędy językowe